Czy Zdarza Ci się odmawiać współpracy przy sesjach zdjęciowych?
Oczywiście. I zdarza się to coraz częściej – tak naprawdę. Jeżeli czuję, że koncepcja mi się nie podoba, a klient wymaga czegoś, czego ja nie widzę, to staram się tego nie robić. Druga sprawa to ludzie. Jeżeli wiem, że będę się męczył z gwiazdą, nawet pracując dla bardzo dobrej gazety, albo przykładowo stylista jest trudny w pracy, to staram się tego unikać.
Czy zdarzyło Ci się ciężko pracować, a efekt w skutek nieporozumień na planie sesji był niezadowalający?
Efekt nie ma z tym nic wspólnego. Często wychodzą z tego bardzo dobre zdjęcia. Chodzi o sam sposób pracy. Moja praca jest moją pasją. Zawsze na moich sesjach jest miła atmosfera. Przy okazji pracy ludzie się dobrze bawią. Nie chcę tracić czasu na kontakt z ludźmi, którzy mieliby mi zepsuć chociażby jeden dzień życia.
Co ma w sobie aktorka Julianne Moore, a czego nie mają nawet najlepsze modelki, że właśnie z nią pragnąłbyś pracować?
Julianne ma niesłychaną osobowość. Uwielbiam jej role. W życiu zresztą jest bardzo podobna do postaci, w które wciela się w filmach. Ma w sobie magię. Jej oczy, gesty są bardzo rozedrgane i nostalgiczne. Ale to co przykuwa moją największą uwagę, to przede wszystkim jej uroda – twarz i osobowość, która mnie inspiruje. Jest to kobieta, którą chce się fotografować.
Rozumiem, że jesteś niesłychanie zajętą osobą, ale gdy masz wreszcie czas dla siebie, to co lubisz robić?
Zależy, gdzie spędzam wolny czas. Inaczej jest, gdy jestem w Warszawie, gdzie zazwyczaj odsypiam, a potem spaceruję aż dotrę na jakąś wystawę. Bardzo lubię włóczenie się bez konkretnego celu. A gdy mam wolny czas gdziekolwiek w Europie, to na przykład chodzę po starych antykwariatach w Paryżu. W Lizbonie zawsze dwiedzam ogród botaniczny. Dawno nie byłem w Madrycie. Teraz tam wracam i wybieram się na wystawę Mario Testino (otwarta do 9 stycznia 2011). Zapewne zajrzę też do nowo powstałej fundacji sztuki współczesnej la Caixa. Może do ulubionego outletu, w którym można kupić za grosze rzeczy od designerów. W każdym z miejsc, w którym bywam stale, mam swoje ulubione kąty. Jest to sześć, no może osiem miast europejskich pomiędzy którymi się poruszam.
A czy to prawda, że Twoi rodzice często nie tylko goszczą, ale i pracują przy Twoich sesjach?
Może nie na samym planie, ale pomagają mi w przygotowaniach. Wspierają mnie we wszystkim w czym mogą. Zdarzało się, że tata był nawet moim asystentem. Ostatnio robiłem zdjęcia do Vanity Fair na Maderze i moja mama szukała jeansowej kamizelki, która nie została dostarczona na czas. Rodzice są dokładnie na bieżąco we wszystkim tym, co się w moim zawodowym życiu dzieje. Często jest tak, że aby rodzice mogli ze mną pobyć, muszą jechać tam, gdzie pracuję. W Polsce dopiero teraz ze względu na program Top Model spędzam więcej czasu. Wszyscy ludzie, z którymi współpracuję bardzo ich lubią, począwszy od szefów Vogue’a a na naszych rodzimych gwiazdach kończąc. Nieważne co się dzieje nie przewidzianego na planie – gdy są rodzice – wszystko działa! Mama zawsze ma ze sobą pełną walizkę lekarstw. Czasami nawet ludzie zwracają się do nich mamo i tato.
Czym się kierowałeś decydując się na wzięcie udziału w polskiej edycji programu Top Model?
Jako fotograf zrobiłem wszystko to, co jest możliwe w Polsce jeśli chodzi o media drukowane. Dokładnie wiedziałem jak ten program będzie wyglądał. Zdawałem sobie sprawę, że może to być kontrowersyjny projekt. Program stał się zupełnie nową przygodą dla mnie. Nie zastanawiałem się długo. Wejście w świat telewizji i TVN’u jest dla mnie fascynujące.
Czy udział w programie zmienił coś w Twoim życiu?
Od drugiego tygodnia trwania programu znowu stałem się osobą rozpoznawaną na ulicy. Miałem za sobą już lata sławy, gdy pracowałem w programie 5-10-15. Byłem jednym z najbardziej rozpoznawanych nastolatków w tamtym czasie. Wracając do Top Model, to myślę, że nie było tak ostrego jury od czasów polskiej edycji Idola. Wszystkie inne programy są robione przez ,,bibułkę’’. Tutaj jest konkret. Program zmienił moje życie na plus. Dzięki niemu media zainteresowały się fotografem Marcinem Tyszką i jego zdjęciami. A ludzie zaczynają zwracać uwagę na modę. Tak samo było po You can Dance czy Tańcu z gwiazdami. Naród nagle otworzył się na taniec. I mam taką nadzieję, że dzięki Top Model ludzie lepiej zrozumieją na czym polega ten biznes, czym się różni świat modelingu od Miss Polonii.
Czy to prawda że Marcin Tyszka jest najlepszy?
Nie wiem czy Marcin Tyszka jest najlepszy. Marcin Tyszka stara się być najlepszym we wszystkim co robi. A o to czy jestem najlepszy, trzeba by się zapytać ludzi, którzy ze mną pracują. W fotografii mody i w ogóle w modzie jeśli chce się zrobić prawdziwą karierę, to nigdy w Polsce jej się nie zrobi. Na skalę naszego kraju na pewno zrobiłem karierę. Staram się by moje życie nadal się rozwijało. Może kiedyś zmienię zawód i zrobię coś zupełnie innego? Zanim to się jednak stanie, mam nadzieje, że w Polsce powstaną prawdziwe modowe magazyny z najwyższej półki!
ZOBACZ RÓWNIEŻ 1 CZĘŚĆ WYWIADU Z MARCINEM TYSZKĄ!