Magda na co dzień pisuje do magazynu WOW i jest freelancerem w agencji PR. Pasjonują ją podróże, nie pogardzi dobrą książką, wypadem do kina i teatru. Venila Kostis to jej autorski projekt, dzięki któremu może podzielić się z innymi także swoją miłością do mody. Nam opowiedziała m.in. o genezie nazwy swojego bloga i garderobianych must have.
Co Cię inspiruje? Czy masz ulubionych projektantów, bloggerów?
Inspiruje mnie przede wszystkim sztuka: kostiumy w filmach i spektaklach teatralnych, sesje zdjęciowe oraz ludzie mijani na ulicy. Nie mam ulubionych projektantów, raczej miewam ulubione kolekcje danych domów mody, niekoniecznie przekonuje mnie całokształt twórczości danego projektanta. Jeśli chodzi o bloggerki – śledzę mnóstwo blogów i każdy w jakiś sposób ma na mnie wpływ.
Skąd pomysł na założenie bloga?
Śledziłam blogi modowe przez jakiś czas, a z racji tego, że blog nie był dla mnie nową formą, postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i zacząć dzielić się z ludźmi swoją pasją.
Co miałaś na myśli nazywając blog Venila Kostis?
Już w szkole podstawowej z racji tego, że ludzie często przekręcali moje nazwisko, zapożyczyłam sobie pseudonim od nazwiska znanego malarza Kotsisa, przestawiłam na swój własny sposób i podpisywałam się nim pod wieloma pracami. Venila to jedno z azjatyckich imion.
Twoim absolutnym must have w garderobie są…
Ostatnio
spodnie z materiału imitującego skórę. W zależności od tego, jak je zestawię
mogą tworzyć wrażenie rockowych lub całkiem glamour.
Jak określiłabyś swój styl?
To trudne pytanie. Nie wiem, chyba nie potrafię tego określić. Nigdy nie starałam się ograniczać do jednego kanonu ubrań, ale na pewno mogę stwierdzić, że nie ubieram się wyzywająco czy kontrowersyjnie. Ubrania są dla mnie raczej tłem, nigdy nie chciałabym, by strój przyćmił moją osobowość.
fot. Paweł Bielecki/ Venila Kostis
Czy modę wystarczy czuć czy wiedza na ten temat powinna być podparta studiami? Jak było w Twoim przypadku? Czy masz wykształcenie w tym kierunku?
Nie mam absolutnie wykształcenia modowego. Jestem zdania, że jeśli ktoś nie potrafi pisać, nie nauczą go do tego na żadnych studiach i podobnie z modą, jeśli ktoś tego nie czuje, nawet z głową pełną fachowych definicji nie będzie dobrym stylistą. Postawiłabym raczej na praktykę i doświadczenie.
Czy blog to tylko hobby czy dobrze płatna praca?
Na razie hobby, choć widzę, jak z biegiem czasu blogi zaczynają być traktowane poważniej. Marzy mi się okres, kiedy, tak jak w Stanach Zjednoczonych blogger zostanie uznany za zawód.
W jaki sposób zmieniło się Twoje życie od kiedy regularnie zaczęłaś publikować?
Blog w pewien sposób mnie rozwija: poszerzyłam swoje horyzonty modowe, mam motywację do w miarę regularnego tworzenia tekstów, oswoiłam się trochę z aparatem. Poza tym otrzymałam wiele szans, by zaistnieć w przemyśle odzieżowym. Mam na koncie ciekawe kolaboracje, jestem zapraszana na różne modowe eventy, angażowana do sesji zdjęciowych jako stylistka oraz piszę artykuły do prasy.
Co poradziłabyś początkującym bloggerom?
Żeby spróbowali czegoś nowego – nie kopiowali innych szafiarek, ale próbowali wstrzelić się w jakąś niszę. Aktualnie jest pewnie ok. 400 blogów modowych, a tylko garstka z nich ma siłę przebicia. Brakuje u nas osób, które w jakiś sposób się wyróżniają i nie chodzi mi wcale o kontrowersyjny czy odważny wygląd. Mam na myśli pewien konsekwentny pomysł na siebie…
Zajrzyjcie na blog Venila Kostis!