REKLAMA
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA

Z WIZYTĄ U… SIMPLE – WYWIAD Z LIDIĄ KALITĄ

O 20-leciu marki, przepisie na sukces, retrofuturo i wymarzonej współpracy z Małgosią Belą rozmawiamy z Lidią Kalitą, założycielką i projektantką Simple Creative Products. Zapraszamy!

Z WIZYTĄ U… SIMPLE – WYWIAD Z LIDIĄ KALITĄ 11098 124999
REKLAMA

Uwielbiają ją kobiety sukcesu i studentki, noszą miłośniczki nowoczesności i wielbicielki fasonów retro. Mimo 20. lat w bardzo kapryśnej branży mody, nie osiada na laurach, co sezon zaskakując świeżymi pomysłami. Jej legendarny już perfekcjonizm jest dowodem na możliwość połączenia artyzmu z profesjonalizmem.

Odwiedziliśmy Lidię Kalitę w jej pracowni oraz showroomie Simple. Przeczytajcie, o czym rozmawialiśmy!

 

 

Na początku, chciałabym pogratulować Ci z okazji okrągłej rocznicy założenia firmy. Jak świętujecie 20. urodziny marki?

 

Nasze urodziny przypadają dokładnie w październiku, ale jubileuszowy pokaz kolekcji jesień zima 2013/2014 odbył się już na początku czerwca. Tworzenie jego koncepcji było o tyle przyjemne, co stresujące i przez wiele dni spędzało mi sen z powiek.

 

 

Dlaczego?

 

Przygotowując takie wydarzenie trzeba odwrócić do góry nogami wszystko to, co się wcześniej zrobiło i postarać się zaskoczyć siebie, by w efekcie zaskoczyć również wszystkich innych. Tylko jeżeli sami zauroczymy się kompletnie tą zupełnie nową bajką, jaką jest każda kolekcja i pokaz, będziemy w stanie przekonać do nich naszych odbiorców.

 

 

Zdradź proszę, czego możemy się teraz spodziewać: retrospekcji czy raczej zupełnie nowego rozdziału w historii Simple?

 

Projektując, staram się nigdy nie iść wstecz. Dlatego też, w opozycji do inspirowanej latami 60. kolekcji wiosna lato 2013, jesienne propozycje są czymś zupełnie świeżym i bardzo eklektycznym. Co będzie potem, czas pokaże.

 

 

z wizytą u... Simple - wywiad z Lidią Kalitąfot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/z wizytą u… Simple – wywiad z Lidią Kalitą

 

 

Gdy myślę o Simple moje pierwsze skojarzenie to nowoczesna polska moda w najlepszym wydaniu.

 

Projektowanie to moje życie. Budzę się rano z głową pełną ciuchów i zasypiam wieczorem, ciągle o nich myśląc. Sądzę, że ludzie wyczuwają prawdę, która kryje się w moich ubraniach, pewną spójność wszystkich kolekcji, które tworzę od 20 lat. Przez ten czas udało mi się wypracować indywidualny styl, który na szczęście przypadł do gustu Polkom.

Cieszą mnie wszelkie dowody sympatii ze strony klientów. Jestem dość wrażliwą osobą, podziwiam więc celebrytów, którzy nie przejmują się tym, że prasa szeroko rozwodzi się nad ich każdym niepowodzeniem. U mnie jest zupełnie odwrotnie – jeden niepochlebny komentarz na FB potrafi zdołować mnie na resztę dnia. Dowody uznania ze strony dziewczyn i kobiet noszących ciuchy Simple stanowią dla mnie motor do pracy, dlatego cieszę się, że jest ich tak wiele.

 

 

Social Media rzeczywiście potrafią być krwiożercze, ale przez te wszystkie lata Simple wypracowało sobie bardzo dobry wizerunek prasowy oraz znakomitą strategię rozwoju. Kochają Cię gwiazdy, bizneswoman i studentki. Masz bardzo szeroką rzeszę odbiorców – być może ubrania Simple to projekty uniwersalne?

 

Na pewno nie projektuję z myślą o sobie. Oczywiście walczyłam z taką pokusą, ale udało mi się odrzucić podobny tok myślenia. Gdybym mu uległa, moje kolekcje szybko stałyby się bardzo jednostajne, by nie powiedzieć nużąco monotonne (śmiech).

 

 

Nie szyłaś nigdy wyłącznie dla siebie?

 

Nie, chociaż oczywiście jak każdy, mam swój specyficzny osobisty styl, który jest bardziej lub mniej widoczny w moich kolejnych kolekcjach. Pewne projekty nałożyłabym bardzo chętnie, inne są dla mnie tylko ciekawym eksperymentem, rodzajem wypowiedzi artystycznej na dany sezon. Zawsze jednak staram się stworzyć pewne opowiadanie, przewodnią historię, której trzymam się projektując pełną kolekcję.

Przyjrzyjmy się, np. kolekcji wiosna lato 2013 – podstawą do stworzenia wszystkich ubrań i dodatków było jedno zdjęcie, przedstawiające wyższe sfery Palm Beach z lat 60. Zauroczyło mnie ono radosnym, swobodnym, beztroskim klimatem. Pomyślałam, że tak właśnie wygląda lato w pigułce i starałam się, by wszystkie ubrania, które stworzyłam później pasowały do tej wakacyjnej atmosfery.

Projektuję z myślą o zapełnieniu szafy nowoczesnej, pewnej siebie kobiety. Chciałabym, żeby moje ubrania towarzyszyły jej przez cały dzień – w pracy, na spotkaniu i na wieczornym przyjęciu.

 

 

z wizytą u... Simple - wywiad z Lidią Kalitąfot. jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/z wizytą u… Simple – wywiad z Lidią Kalitą

 

 

Choć marka Simple powstała 20 lat temu, nadal uchodzi za synonim nowoczesności w polskiej branży. Jaki jest Twój przepis na sukces?

 

Wbrew pozorom, na polskim rynku mody mało jest kolekcji, które opowiadają jakąś konkretną historię. Większość z nich nie posiada drugiego dna, i nie mówię tego oceniając, czy przez to stają się gorsze czy może wręcz przeciwnie. Bardzo łatwo jest stworzyć linię 30 sukienek wieczorowych. Każda z nich będzie nieco inna, żeby pasować do stylu wielu gwiazd, ale nie znaczy to jeszcze że całość zasługuje na miano kolekcji.

W przypadku Simple nie mogę pozwolić sobie na tego typu „żarty”. Marka posiada już ponad 50 sklepów w całym kraju, więc mój pomysł na modę na dany sezon musi dotrzeć do bardzo dużej grupy kobiet. Muszę przekonać je, że to właśnie moje projekty chcą nosić danej wiosny czy jesieni, dlatego zawsze dbam o to, by kolekcje były jak najbardziej spójne i klarowne.

Być może na tym właśnie opiera się sukces marki – kobiety dostają jasne wytyczne jak mają wyglądać i w co się ubierać. Wprawdzie każda z moich propozycji stanowi pewną opowieść, ale za żadne skarby nie chcę, żeby moje klientki czuły się przebrane. Ciągle szukam równowagi między retro inspiracjami a nowoczesnymi, zaskakującymi interpretacjami. Dziewczyny noszące projekty Simple nie mają przecież stać się bananową elitą Palm Beach, tylko pozostać sobą. Taki styl nazywam retrofuturo albo neoretro – nierozerwalne pomieszanie starego z nowym.

 

 

Rozumiem, że zawsze najpierw pojawia się pomysł na cała kolekcję, a dopiero potem powstają poszczególne sylwetki. Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się postąpić odwrotnie?

 

Nie, choć nigdy nie wiem, co w danym sezonie stanowić będzie dla mnie największą inspirację. Czasami jest to kolor, z którego rodzi się w mojej głowie pewna historia, przekładająca się następnie na konkretne tkaniny, które determinują z kolei fasony. Przykładowo, reinterpretująca New Look Diora kolekcja jesień zima 2012/2013 powstała tylko i wyłączenie z mojego zachwytu wysokogatunkową wełną w kolorach fluo o fakturze „zpeelingowanego” polaru. To był oczywiście dopiero początek. Później, z czystej przekory, na przekór grunge’owości tkanin uszyłam słodkie, klasyczne sukienki z kołnierzykami. Uwielbiam wszelkie kontrasty, czy to kolorów czy fasonów, co widać szczególnie w mojej najnowszej kolekcji.

 

 

Czy narzucasz jakieś ramy czasowe swojemu procesowi tworzenia?

 

Jak na artystę jestem osobą bardzo dobrze zorganizowaną (śmiech). Inaczej trudno byłoby mi prowadzić tak duże przedsiębiorstwo. Simple to ogromna firma zatrudniająca kilkaset osób, nie mogę więc narażać pracy innych dla mojego artystycznego widzi-mi-się. Oczywiście ta świadomość czasami mnie blokuje, zwykle jednak stanowi dodatkową motywację do pracy.

 

 

Co robisz, gdy zaczyna brakować Ci pomysłów?

 

Pomysły kończą mi się praktycznie co sezon. Dochodzę wtedy do wniosku, że już nigdy nic więcej nie wymyślę i kończę z projektowaniem. Robię się nerwowa, potrafię nie spać w nocy z irytacji, na szczęście jednak zawsze po jakimś czasie przychodzi do mnie pewien pomysł. Mogę mieć tylko nadzieję, że w przyszłości nic się nie zmieni (śmiech). W końcu projektant jest wart dokładnie tyle, ile jego ostatnia kolekcja.

Jeżeli muszę „odświeżyć” umysł w trakcie pracy, wyjeżdżam na tydzień i zwiedzam najróżniejsze zakątki świata. Przez pierwsze 3-4 dni w ogóle nie myślę o projektowaniu, później zaś zwykle powraca mi ochota do tworzenia. Nigdy nie pracuję w weekendy. Potrafię wtedy spędzić po 5 godzin w kuchni gotując dla przyjaciół i nie odczuwam z tego powodu wyrzutów sumienia, chociaż pracy nigdy mi nie brakuje.

 

 

z wizytą u... Simple - wywiad z Lidią Kalitąfot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/z wizytą u… Simple – wywiad z Lidią Kalitą

 

 

Jak wygląda dzień z życia projektantki?

 

Jestem pomiędzy kolekcjami. Kiedy wybiorę już tkaniny, nadchodzi etap wymyślania form i spójnej całości. Muszę także stworzyć tematy przewodnie dla każdego elementu garderoby, np. dla bluzek, swetrów itp. Jeżeli, przykładowo, kolekcja inspirowana jest stylem militarnym będą to pagony, napy czy krój typowy dla wojska. Bardzo często tworzę tuż po przebudzeniu, leżąc z filiżanką kawy w łóżku. Wtedy najlepiej mi się szkicuje.

W pracowni także jestem odpowiedzialna za bardzo wiele rzeczy. Nie tylko projektuję pierwsze egzemplarze, lecz również decyduję o ilości, w której trafią one do masowej produkcji, a później do sklepów. Dla pewnych modeli oznacza to 30 sztuk, dla innych 300 – wszystko zależy od tego, czy dany ciuch pasuje dobrze do innych rzeczy z kolekcji. Oczywiście mógłby to robić ktoś inny, ale to ja wiem, jak najlepiej zachować jej spójność i które fasony powinny się w niej znaleźć. Całość danego sezonu buduje się jak klocki lego – żeby osiągnąć pożądany rezultat, trzeba dobrze dobrać każdy element.

 

 

Widzę, że działasz według dopracowanej w najmniejszych szczegółach koncepcji. Czy drażni Cię, jeżeli Twoje ubrania zestawiane są z propozycjami innych marek?

 

Oczywiście. Czasami, gdy rzeczy Simple w edytorialach miksowane są z ciuchami innych projektantów, czuję bardzo dużą irytację. Z drugiej strony, zdarza się także, że tego typu stylizacja pozytywnie mnie zaskakuje. Drażniąca jest też często ignorancja niektórych dziennikarzy. Niezmiennie dbam o dobór i jakość moich tkanin. Jeżeli tylko mogę nie używam poliestru, wolę wełnę z dodatkiem kaszmiru lub jedwabie, zaś w czasopismach co i rusz odnajduję błędne informacje o tym, że moje projekty wykonane są np. z wiskozy. Zawsze próbuję wyjaśniać takie sytuacje.

 

 

Wspominałaś wcześniej o braku spójności w kolekcjach polskich projektantów. Czy tak według Ciebie wygląda obecnie większość rodzimej branży?

 

Na szczęście nie. Pojawia się coraz więcej młodych projektantów, którzy dbają, by polska moda zdążała we właściwym kierunku. Do projektowania podchodzą niezwykle profesjonalnie, być może podpatrując styl tworzenia na Zachodzie. Nowe kolekcje Bohoboco czy Łukasza Jemioła są świetnie przemyślane – znajdziemy w nich zarówno propozycje pret-a-porter, jak i część wieczorową. Musimy pamiętać, że mimo wszystko w naszym kraju prawdziwa moda stanowi wciąż dosyć młodą branżę i potrzebuje szansy oraz czasu na rozwój.

Kiedy zaczynałam przygodę z projektowaniem, Polska przechodziła okres największej transformacji w swojej historii. Choć pod pewnymi względami było trudniej, np. o dobre materiały, z pewnością o wiele łatwiej można było się przebić i zaistnieć na rynku. Wystarczyło mieć wizję i dużo samozaparcia. Bardzo cieszę się, że teraz, kiedy konkurencja jest o wiele większa, Simple ma już ugruntowaną pozycję.

 

 

Czym różnią się Twoje stare kolekcje od najnowszych projektów?

 

Można powiedzieć, że moje projekty ewoluowały wraz z zachodzącymi w Polsce zmianami kulturowymi. W latach 90., gdy powstawala pierwsza generacja Polek bizneswoman, każda z moich klientek chciała chodzić w garniturach inspirowanych męską szafą. Dopiero gdy osiągnęły wysoki status społeczny pozwoliły sobie na powrót do kobiecości i noszenie eleganckich, nowoczesnych sukienek. Ten trend wciąż się utrzymuje, szyję więc o wiele mniej żakietów i spodni niż kiedyś (śmiech).

 

 

z wizytą u... Simple - wywiad z Lidią Kalitąfot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/z wizytą u… Simple – wywiad z Lidią Kalitą

 

 

Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w pracy projektanta?

 

Projektowanie dla gwiazd. Mam nieustające problemy z szyciem na zamówienie i bardzo personalnym podejściem do konkretnego ubrania. To krawiectwo, nie moda. W momencie kiedy moje kolekcje trafiają do sklepów, każda kobieta może wybrać z nich to, co najbardziej przypadnie jej do gustu, ale cały czas podąża jednak za moją wizją. Gdy chodzi o współpracę z gwiazdami jest zupełnie odwrotnie. To ja muszę dostosować moją wrażliwość do potrzeb konkretnej osoby, a to nie do końca moja bajka.

 

 

Czy nie istnieje choć jedna sławna osoba, którą chciałabyś ubierać?


Chyba nikt konkretny nie przychodzi mi do głowy. Musiałabym się nad tym dłużej zastanowić. Zawsze jednak chciałam, żeby w kampanii Simple wystąpiła Małgosia Bela.

 

 

Dobierasz bohaterki kampanii do charakteru danej kolekcji?

 

Tak, staram się to robić za każdym razem, trudno jednak wytłumaczyć mi dlaczego konkretna modelka jest dla mnie idealna akurat w danym sezonie. Świetnym wyborem do kampanii wiosna lato 2013 okazała się Daga Ziober. Wypadła znakomicie, choć było przy tym trochę zamieszania, nie wiedzieliśmy bowiem, że równolegle Daga pojawi się również w kampanii La Mania. Myśląc o nawiązaniu nowej współpracy konsultuję się zwykle z Agnieszką Ścibior i razem podejmujemy tego typu decyzje.

 

 

Na koniec, zdradź mi, kto jest Twoim ulubionym projektantem?

 

Od lat jestem wierną fanką Driesa Van Notena. Uważam, że jest malarzem mody, jego pokazy stanowią zawsze niezapomniane przeżycie, zaś projekty z bliska jeszcze bardziej zachwycają kunsztem wykonania. Dries nie tworzy ogólnoświatowych trendów, lecz jego kolekcje mają dla mnie taką samą wartość, jak dobry film, muzyka czy obraz. To zupełnie inny rodzaj doznań, o który bardzo trudno u innych projektantów.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Zakupy na Lamode

podobne artykuły

REKLAMA