Alicję w Krainie Czarów zna chyba każdy. My ze światem „po drugiej stronie lustra” zetknęliśmy się w jeszcze jednych, nietypowych okolicznościach, kiedy to odwiedziliśmy z wizytą atelier młodej, polskiej marki Blessus.
Lubimy wiedzieć, co dzieje się za kulisami, dlatego z nadzieją na poznanie kilku tajników przyszliśmy do butiku marki Blessus przy ulicy Hożej 40 w Warszawie. Przywitał nas Michael Hekmat – projektant, wychowany w Paryżu, który z pasją opowiedział nam o swojej najnowszej kolekcji, inspirowanej rytmem wielkiego miasta. Tej przyglądać będziemy się wnikliwiej w kolejnych publikacjach. Wystarczy powiedzieć, że miała swoją premierę podczas targów w Düsseldorfie. Wracając do czarów – jesteśmy nią totalnie oczarowani…
W butiku w przymierzalni wisi duże lustro, Michael „otwiera je”, mijamy wysoki próg i znajdujemy się w miejscu, którego klientki odwiedzające Blessus nigdy nie widują. Małe wysokie pomieszczenie po brzegi wypełnione jest powieszonymi w rzędach ubraniami. Mnóstwo tu książek, papierów, segregatorów – co się w nich kryje? Michael zdradza nam tę tajemnicę – sketchbooki, moodboardy, inspiracje do kolejnych kolekcji, materiały.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO
Nie mam w zwyczaju wywieszania inspiracji na tablicach korkowych. Te dwa segregatory są zawsze w mojej torbie. Nigdy się z nimi nie rozstaję, są zawsze ze mną i przy mnie, budzę się z nimi i zasypiam – tłumaczy Michael. To jest bardzo wygodne, w każdej chwili mogę do nich zajrzeć, coś sprawdzić, poprawić.
Pomieszczenie, w którym się znajdujemy wygląda jak centrum dowodzenia. Bez wątpienia jest to „mózg”, który pracuje nad tym, aby działała cała modowa machina. Znajdują się tu jeszcze dwie osoby. Marcin odpowiedzialny jest za organizację i działania marketingowe. Urocza brunetka Magda, to osoba dosłownie od wszystkiego.
Ja tu tylko sprzątam – żartuje.
Każdy projektant potrzebuje namacalnej inspiracji, Magda idealnie wypełniła to miejsce. Pomaga zarówno w produkcji, kontaktach ze szwalniami, ja nie muszę się tym zajmować. Całe szczęście, inaczej prawdopodobnie bym zwariował. Co więcej Magda to jedyna osoba, która bez ogródek potrafi mi powiedzieć co naprawdę sądzi. Wziąć nożyczki i pociąć coś na kawałki, jak jej się nie podoba.
fot. Jakub Pleśniarski/ LAMODE.INFO
Chociaż Michael na swoje miasto wybrał Warszawę to o obecności marki myśli zdecydowanie szerzej. Chcielibyśmy być obecni nie tylko w Polsce, ale też innych europejskich stolicach, stąd nasza udział na targach w Düsseldorfie.
Podziwiamy jego podejście biznesowe, którego często na próżno szukać u większości projektantów.
Ostatnio przygotowaliśmy kolekcję pokazową na sezon jesień zima 2012/2013. Trafi do niej jeszcze około 20-looków, z nich wybierzemy elementy najbardziej sprzedażowe, które pojawią się w butikach. Współpracujemy z kilkoma szwalniami, każda z nich odpowiedzialna jest za inny etap produkcji. Chociaż ja sam potrafię szyć na maszynie, obecnie już tego nie robię, wolę zostawić to profesjonalistom. Niech każdy zajmie się tym, w czym jest najlepszy.
Cała trójka pracuje na pełnych obrotach, co widać także podczas naszej wizyty. Czy jest czas na odpoczynek, na oddech?
Kiedy pracuje się w zgranym zespole, a praca jest pasją, nie czuje się upływającego czasu. Już nie pamiętam, kiedy pracowałem od 10 do 18, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
My też nie czuliśmy, kiedy i jak upłynął czas naszej wizyty. Z pewnością będziemy jeszcze odwiedzać Blessus. Być może już nie tu, bo marka w związku z intensywnym rozwojem, zmienia niebawem swoją siedzibę. Czy tam też będzie niczym u Alicji w Krainie Czarów?