Wąsy – przez długi czas niedoceniane, a nawet całkowicie odrzucone przez obowiązujące kanony męskiego piękna, przeżywają właśnie prawdziwy comeback. U Vivienne Westwood domalowane czarnym rysikiem zdobiły piękne modelki, po wybiegu John’a Galliano chodzili modele z dwoma rodzajami wąsów – a’la Charlie Chaplin i zawadiacko podkręconymi jak u hiszpańskiego artysty, Salvador’a Dali. Na ulicach wielkich miast pojawienie się trendu zawdzięczamy stylizacji Brad’a Pitt’a w filmie „Bękarty wojny”. Hollywoodzki łamacz niewieścich serc wyhodował bowiem całkiem spory wąs na potrzeby roli. Następny w kolejce był James Franco, znany z roli w kultowym „Spirdeman’ie”, a ostatecznym potwierdzeniem zakorzenienia się wąsów w modzie, było zapuszczenie ich przez Hamish’a Bowles’a, głównego edytora europejskich edycji Vogue i stałego członka Międzynarodowej listy najlepiej ubranych ludzi świata oraz Terry’ego Richardson’a wpływowego fotografa mody. Lawina ruszyła, wąs został królem ulicy i robi furorę wśród hipsterów. Ten najbardziej trendy jest gęsty, nieco szczeciniasty i podobno dodaje męskości. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdemu ten trend może przypaść do gustu, więc radzimy – potraktujcie go Panowie z przymrużeniem oka.