Poznawanie historii mody (jak zresztą każdej historii) to dość czasochłonna rozrywka. Żeby w miarę sprawnie posklejać wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki, wypadałoby przebrnąć przez jak największą ilość lektur. A jednak, edukowanie się z historii mody czasem przypomina nieudolne próby układania niekompletnych puzzli. Zawsze znajdziemy jakiś niepasujący do siebie element, który nie pozwoli nam na otrzymanie pełnego obrazu. Jak temu zapobiec? Ciężkie pytanie. Zweryfikowanie wszystkich faktów to dość karkołomna rozrywka. Najskuteczniejszą metodą byłoby sukcesywne zagłębianie się we wszelkie niuanse danego tematu. Swoje poszukiwania warto zacząć od książek, które dadzą nam elementarną wiedzę z jakiegoś zakresu. Do tego rodzaju tytułów można zaklasyfikować publikację, która jakiś czas temu pojawiła się na polskim rynku wydawniczym. Mowa tu o „Sekretach mody” Yanna Kerlau.
A zatem, jakiego rąbka tajemnicy uchyla przed nami autor wspomnianej lektury? Otóż, niespodzianka! Wszystko, o czym opowiada to nie taki znowu sekret. Tytuł to dość zwodniczy, bo ma przede wszystkim na celu pobudzić naszą ciekawość i zaintrygować. Jeśli już złapaliście ten haczyk, to znaczy, że spokojnie możemy przejść do treści, jaka kryje się w piętnastu rozdziałach „Sekretów mody”. Składają się na nią całkiem interesujące historyczno-modowe smaczki. W poszczególnych częściach książki nie otrzymamy kompletnej biografii projektantów, a jedynie ciekawe epizody z ich życia prywatnego i zawodowego, uzupełnione delikatnie zarysowanym tłem kulturalno – obyczajowym.
Yann Kerlau w swoich „Sekretach…” postanowił skupić się na sylwetkach osiemnastu projektantów, którzy zrewolucjonizowali rynek modowy na świecie. Nie da się ukryć, że przeprowadzona przez niego selekcja nazwisk jest dość kontrowersyjna. Np. Cristóbal Balenciaga, hiszpański projektant i założyciel słynnego francuskiego domu mody pojawia się w towarzystwie Amancio Ortegi, twórcy marki Zara, prawdziwego giganta w dziedzinie sprzedaży masowej. Choć skuteczne działania obu panów doprowadziły do ugruntowania pozycji ich marek na rynku mody, ich pomysły na biznes sytuują się jednak na przeciwstawnych biegunach. Jaka jest między nimi podstawowa różnica? Otóż Balenciaga to marka designerska, natomiast Zara to ciesząca się ogromną popularnością sieciówka. Obie z sukcesem realizują swoje założenia, jednak stawianie między nimi znaku równości to dość brawurowe działanie. Innego zdania jest Yann Kerlau, który nie widzi różnicy między projektowaniem w oparciu o inspiracje ze świata sztuki czy filmu a tworzeniem projektów inspirowanych istniejącą już kolekcją znanego kreatora. Kerlau wychodząc z założenia, że „każdy kopiował”, pisze:
„Czy Chanel nie zapożyczyła od mężczyzn znacznej części garderoby, marynarek, tweedu, spodni? Yves Saint Laurent polował na terenach należących do Schiaparelli, a potem tak jak Chanel narzucił kobietom stroje do tej pory zarezerwowane dla mężczyzn: choćby kurtkę safari czy smoking. Poiret pełnymi garściami czerpał z annałów ubioru, Galliano- z szaf ludzi z przedmieścia, a Balenciaga – z historii malarstwa”.
Kerlau swoją refleksję kończy pytaniem retorycznym – „Sami kopiści czy sami kreatorzy?” Nie ukrywam, że odpowiedź na nie budzi u mnie niemałą konsternację, bo są to bardzo zuchwałe argumenty. Co więcej, łatwo je podważyć, wyliczając w punktach wszystkie różnice między „zapożyczaniem od wielkich projektantów najlepszych elementów kolekcji” a tworzeniem czegoś od podstaw (lista byłaby długa, stąd aby nie zatracić wątku, tym razem nie będziemy się na niej skupiać).
Choć tego rodzaju opinie autora są dyskusyjne, warto poświęcić czas na lekturę „Sekretów mody”. Książka może stanowić ciekawe uzupełnienie wiedzy na temat takich osobowości jak: ojciec haute couture – Charles Frederic- Worth, legend francuskiego krawiectwa – Madeleine Vionnet, Paula Poiret, Christiana Diora czy Yvesa Saint Laurenta, ekscentrycznej Elsy Schiaparelli, wspomnianego już Cristóbala Balenciagi, rewolucjonistek brytyjskiej mody – Mary Quant, Vivienne Westwood i Stelli McCartney, amerykańskich twórców – Calvina Kleina, Diane Von Furstenberg i Ralpha Laurena oraz awangardowej trójcy, przedstawicieli japońskiej mody – Issey Miyake, Yohji Yamamoto i Rei Kawakubo. Wśród powyższego grona pojawiają się również nazwiska Johna Galliano oraz wymienionego wyżej Amancio Ortegi. Z kolei, rozdział dziewiąty książki można potraktować jako suplement, który został poświęcony historii ikonicznych projektów torebek.
Galeria postaci, które zdaniem Yanna Kerlau zrewolucjonizowały świat mody, została potraktowana dość wybiórczo. Nieobecność Coco Chanel, autor tłumaczy w przedmowie, gdzie wyjaśnia, że osoba francuskiej projektantki jest bohaterką jego innej książki – „Dynastie luksusu”. Mimo wszystko, zbiór anegdot, jaki pojawił się w „Sekretach…” przedstawia się bardzo atrakcyjnie. Biografie projektantów okraszone szeregiem pięknych metafor, oddalają lekturę od suchego historycznego opisu. Choć wybujała retoryka nie zawsze jest potrzebna „Sekretom mody”, warto poświęcić czas na tę publikację. Może ona być doskonałym punktem wyjścia do dalszego zagłębiania się w niuanse historii mody.