Proces miał trwać tylko jeden dzień. Ogłoszenie werdyktu końcowego zostało jednak odsunięte w czasie. Prokurator zażądał, aby oskarżony John Galliano zapłacił nie mniej niż 10 tysięcy euro odszkodowania za antysemickie komentarze. Oprócz tego grozi mu kara 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Oficjalnie postawiono mu zarzut „publicznego znieważenia na podstawie przynależności religijnej, rasowej bądź etnicznej”. Projektant zeznał na sali sądowej, że nie przypomina sobie żadnych antysemickich okrzyków pod adresem poszkodowanych. Winą za nagrane przez świadków komentarze obarczył swoje nałogi: uzależnienie od alkoholu i środków nasennych. Adwokat Galliano podkreślał, iż jego zachowanie w paryskiej kafejce wynikało z potrzeby pomocy lekarskiej. Podczas transmitowanej na żywo rozprawy sądowej były dyrektor kreatywny domu mody Dior mówił tak: „Nie wyrażałem swoich prawdziwych przekonań. W nagraniu wideo widzę kogoś, kto potrzebuje pomocy kto jest bardzo słaby. Widzę skorupę Johna Galliano, kogoś kto został posunięty do krawędzi.” Dodatkowo przeprosił zarówno sąd, jak i osoby poszkodowane.
W podobnym tonie wypowiadali się świadkowie strony Galliano. Dwie kobiety, które były na miejscu zdarzenia zaprzeczyły jakoby z jego strony padły antysemickie określenia. Znalazły się natomiast obelgi na temat wyglądu. „Tak naprawdę nie wiadomo, kto kogo obraził.” – powiedziała jedna z nich.
Po środowej rozprawie można się spodziewać, że werdykt będzie łagodniejszy niż przewidywany jeszcze kilka miesięcy temu. Projektant okazał pokorę , unikając jednak jednoznacznego przyznania się do błędu. Pojawiły się też sugestie, iż został do swojej reakcji sprowokowany. Jakkolwiek sprawa się nie zakończy, Johnowi Galliano trudno będzie odzyskać dawny autorytet.