Bardzo lubię swoje nogi. To jest jedna z tych części mojego ciała, którą najczęściej eksponuję. Są smukłe, długie, ładne zbudowane, a przede wszystkim silne i wytrzymałe. I nie, nie kocham własnego ciała. Mam cellulit, mam wystający brzuch i w mojej opinii za grube ramiona. Jednak nogi? Lubię na nie patrzeć w takich chwilach jak ta.
Właśnie dlatego, kiedy marka Calzedonia zaprosiła mnie na wyjazd do Mediolanu pod hasłem “a legs celebrations”, aż nosiło mnie z radości. To idealny pierwszy tydzień mody, który docenia akurat to, co lubię w sobie najbardziej.
TO JEST MÓJ PIERWSZY TYDZIEŃ MODY.
Wow, do tej pory patrzę na te słowa i w to nie wierzę. Mam 27 lat i jadę na swój pierwszy fashion week do Mediolanu, celebrować piękno nóg, piękno mody i piękno piękna. Nie mówcie mi, że i Wy na chwilę nie wytrzymaliście powietrza…
Pierwsze kilka dni się stresowałam. Zaprzeczyłam wszystkiemu, włącznie z tym, że jestem złą redaktor naczelną, na pewno zgubię się na lotnisku, zatrzymają mnie przy kontroli i coś pójdzie nie tak… A potem powiedziałam: DOŚĆ. I postanowiłam przeżyć ten wyjazd jak najpiękniej.
Przede wszystkim zadbałam o wygląd. Kupiłam upragnioną marynarkę, wypożyczyłam upragnione szpilki i oczywiście najpiękniejsze okulary, jednej z luksusowych marek. Pożyczyłam od mamy torebkę Gucci i byłam gotowa na podbicie Mediolanu. A potem? Potem zaczęłam się martwić, że to za mało…
Jednak wieczorem, wzięłam głęboki wdech, zostawiłam stres w pokoju, wyeksponowałam swoje nogi, podkreśliłam pełne usta i wyszłam.
fot. mat. prasowe
Dotarłam na show, którego się nie spodziewałam. A to największy komplement, który mogę dać. Było z jednej strony seksowne, a z drugiej wulgarne. Miało w sobie coś tajemniczego, ale też rwało do tańca. Wszystko przez opozycję, którymi zagrała Calzedonia. Marka, która kojarzy się z seksapilem, wyszła poza swoje schematy. Ich “Leg Runway” zrobił wrażenie, ale to występy artystów, sprawiły, że zapamiętam ten wieczór na długo.
fot. mat. prasowe
Dwa ludzkie kameleony, które zainicjowały stosunek seksualny na scenie poprzez akrobatykę, wcale nie przebiły występu Martiny Storti, która dała show na rurze, ani Lei Toran Jenner, która pod koniec spektakularnego show, zwisała na gigantycznym żyrandolu, prężąc się w rytm muzyki. Przebiła je Louise Kelly, akrobatka, która zaprezentowała pokaz na lustrzanej kuli disco, czarując nas swoją seksualną energią i pewnością siebie.
To był ten moment, który we mnie zostanie. Moment, dzięki któremu zawsze będę pamiętać swój pierwszy fashion week w Mediolanie. Uderzył mnie swoim pięknem i na chwilę zatrzymał wśród głośnej muzyki. Uświadomiłam sobie, że dla tej przepięknej dziewczyny, to równie ważna chwila, co dla mnie. Zaczarowała mnie i sprawiła, że na kilka minut zapomniałam o telefonie, o innych ludziach i po prostu zanurzyłam się w tym występie. Dałam się ponieść jej wyjątkowości.
To dało mi do myślenia. Dlaczego tak łatwo podziwiać nam innych, ale nie umiemy podziwiać siebie? W trakcie tego wyjazdu i na długo przed nim zaprzeczyłam absolutnie wszystkiemu. Czemu jesteśmy w stanie cieszyć się z sukcesu przyjaciółki, ale swój sukces traktujemy po macoszemu? Czemu zawsze uważamy się niewystarczających i porównujemy się do innych? Czemu nakładamy na siebie taką presję? Czemu stojąc przed lustrem nie możemy podziwiać swoich pięknych nóg i dziękować im, że codziennie dają nam siłę, na to, żeby przemierzać na nich kilometry? Czemu nie umiemy cieszyć z tego kim jesteśmy? Czemu wszystkiemu zaprzeczamy?
Powtórzę to pytanie: czemu tak łatwo podziwiać ci innych, ale nie umiesz podziwiać siebie?
Właśnie dlatego, kiedy o drugiej rano wróciłam do hotelu i usiadłam na łóżku, postanowiłam przyznać sama przed sobą, że to co osiągnęłam jest naprawdę imponujące. Mam 27 lat, jestem redaktor naczelną jednego z najpiękniejszych portali o modzie w Polsce i wyjechałam na Fashion Week do Mediolanu z kultową, włoską marką. Każda emocja, która mnie tu dotknęła, każda minuta, którą mogłam tu spędzić ze wspaniałymi ludźmi, wszystko to czego doświadczyłam, to nie jest przypadek. To jest zasługa mojej ciężkiej pracy, zasługa moich nieustających marzeń, zasługa mojego nieustającego samokształcenia.
Przez te kilka chwil podziwiałam siebie. Też to zrób. Znajdź takie piękno, które obudzi w tobie bunt do umniejszania sobie. A później tanecznym krokiem, z uśmiechem na twarzy i pięknych rajstopach w stylu lat 80. – doceń siebie i spełniaj marzenia.