W ruchliwym centrum największego miasta w kraju, vis a vis najwyższego komunistycznego zabytku w stolicy, tuż obok szklanych drapaczy chmur znajduje się wyjątkowe miejsce wyglądające jak francuska kamienica. To właśnie te wysokie sufity, ogromne okna i śnieżnobiałe ściany urzekły rok temu projektancki duet, który kocha stylowe życie, BOHOBOCO. Kamil Owczarek i Michał Gilbert Lach tworzą modę kosmopolityczną, elegancką niczym Paryż, trochę szaloną jak Nowy Jork i wyrafinowaną jak Mediolan. Tę wyjątkowo stylową mieszankę widać już od progu atelier w Alejach Jerozolimskich. Wystrój wnętrz, od a do z, zaprojektowali Kamil z Gilbertem.
Fot. Jakub Pleśniarski/ Garderoba marzeń i przymierzalnia w jednym
W przestronnej przymierzalni po prawej stronie każda klientka ma szansę do woli przymierzać najnowsze projekty sygnowane metką BOHOBOCO. Wiszący żyrandol z kilkudziesięcioma kryształkami oświetla krótkie futerka, długie do ziemi suknie na czerwony dywan, zwiewne sukienki na co dzień, jedwabne topy, botki i czółenka na obcasie z kolekcji BOHOLOFT… Taka garderoba to zapewne marzenie dziewięćdziesięciu procent kobiet w Polsce (w tym naszej redakcji). Z wizytą często wpadają znane ze srebrnego ekranu gwiazdy.
Tę kreację stworzyliśmy specjalnie dla Marty Żmudy-Trzebiatowskiej na premierę filmu Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć. Długa czarna suknia z błyszczącymi wykończeniami to wyrafinowany, hollywoodzki styl z czerwonego dywanu. – mówi Gilbert zapytany o piękny szkic leżący na zajmującym znaczną część kolejnego pomieszczenia stole.
Fot. Jakub Pleśniarski/ Tak wyglądała niezwykła kreacja Marty Żmudy-Trzebiatowskiej w fazie początkowej
Przy tym stole powstaje zresztą gros projektów BOHOBOCO, co widać zresztą po kreatywnym, materiałowym „bałaganie”. Przy ścianach rzędem stoją bele z tkaninami, a sample kolekcji wiszą tuż obok. Stukot maszyn do szycia towarzyszy nam podczas całej wizyty, bo w atelier znalazło się także miejsce na sporą szwalnię. Doświadczone panie krawcowe realizują nawet najbardziej oryginalne pomysły Kamila i Gilberta. Teraz pełną parą ruszyła praca nad najnowszą, jesienno-zimową kolekcją, ale w międzyczasie…
Fot. Jakub Pleśniarki/ Dobry personel krawiecki to podstawa
Już w najbliższym czasie w związku z otwarciem naszego sklepu internetowego wprowadzimy na rynek dwie linie BOHOBOCO. Jedna pozostanie wybiegowa, ze szlachetnych materiałów z wysokiej półki, druga będzie bardziej w stylu casual, bazującą głównie na specjalnej, cyklicznej edycji t-shirtów zadedykowanych różnym typom kobiet. Wszystko od kroju po grafikę jest oczywiście naszego autorstwa. – opowiadają projektanci.
W kwietniu czeka nas przygotowanie warszawskiego pokazu, wciąż jeszcze zastanawiamy się na miejscem, bo wymyślona przez nas koncepcja wymaga naprawdę dużej przestrzeni. Same projekty będą balansować gdzieś w okolicach lat 80-tych, przygotowaliśmy też niezapomnianą muzyczną oprawę. – dodają Gilbert i Kamil.
BOHOBOCO to marka, która w krótkim czasie osiągnęła bardzo wiele, wypełniając swoistą niszę na rynku. Jak dziś pamiętam ich pierwszą kolekcję, pokazaną, skądinąd, w Łodzi. Widowni zaparło dech w piersiach, a wokół rozlegały się pełne entuzjazmu szepty: Co za materiały, a ta ilość sylwetek!. Faktycznie, kolekcja zdawała się nie mieć końca, a jedwabiów i futer oraz, przede wszystkim, przemyślanej konstrukcji nie powstydziłoby się samo Gucci. Całkiem nieźle, jak na debiutujących jeszcze wtedy projektantów z Polski.
W tym sezonie na Fashion Weeku w Łodzi panów z BOHOBOCO już nie zobaczymy, bo jak sami mówią, brak kupców i stosunkowo niewielki zasięg promocyjny nie zachęca do udziału w tym polskim modowym przedsięwzięciu.
Fot. Jakub Pleśniarski/ W przestronnym biurze Gilberta i Kamila znalazło się też miejsce na portret pupila
Planują za to podbić miasta z „mapy marzeń”, kolejnej zaskakującej aranżacji tym razem na ścianie biura. Tuż nad drewnianym biurkiem podziwiać można bowiem paryską Wieżę Eiffle’a, nowojorską 5th Avenue i tętniący życiem Piccadilly Circus z charakterystycznymi piętrowymi autobusami w tle. To mapa inspiracji, miejsc, które odwiedzili i które w jakiś sposób zapadły im w pamięć. Jedna z ramek wciąż pozostaje pusta, ciekawe na jakie miasto postawią tym razem? Biorąc pod uwagę, fakt, iż BOHOBOCO lubi owiewać swoją markę nutką tajemnicy, na razie nie wiadomo.