„O! Sztuczne perły? Pasują mi, bo ja cała jestem taka sztuczna”. To cytat z programu Projekt Lady, wywołujący uśmieszek. Uczestniczka Iza, która wypowiedziała te słowa, była chociaż świadoma sztuczności swojego wizerunku, czego nie można powiedzieć o wielu innych kobietach, które zamiast ukazać swoją urodę, robią wszystko, żeby wykreować się na kogoś innego. I można by to jakoś jeszcze znieść, gdyby owa kreacja chociaż w jakimś wymiarze była spójna.
Ostatnio obserwuję coraz więcej kobiet, które bardzo wyraźnie malują sobie brwi. Całkowicie niezależnie od swojej urody i od koloru włosów. W naturze niezwykle rzadko zdarza się taka niespójność kolorystyczna, jaką są blond włosy i czarne brwi. Widząc więc tak wystylizowaną osobę, automatycznie wyczuwamy zakłócenie, wizerunkowy fałsz. Jeśli ktoś z obserwatorów nie zna się na stylu, wizerunku i modzie, to przypuszczalnie nie będzie w stanie wychwycić przyczyny tego zakłócenia, ale z całą pewnością zobaczy, że coś jest nie tak.
To podkreślanie „na siłę” swoich brwi prawdopodobnie bierze się z ich braku. I to nie z powodu choroby, tylko innego działania, wynikającego z poddania się wcześniejszym trendom, czyli nadmiernej depilacji. W konsekwencji wiele pań współcześnie – nawet kiedy bardzo chce zapuścić brwi – nie jest w stanie tego zrobić. Przestały rosnąć. A to tylko kwestia brwi.
Ciemne brwi i blond włosy (fot. East News)
Włosy na głowie zwykle też najlepiej wyglądają, kiedy niewiele się z nimi robi w stosunku do ich naturalnego piękna. Zabiegi stylistyczne powinny zatem iść w kierunku eksponowania tego piękna. Szczególnie kiedy kobieta jeszcze nie siwieje. Nie twierdzę przy tym, że siwiejące panie muszą farbować włosy. Nic podobnego. Jeśli nie chcą, mogą też świetnie wyglądać w siwiejących włosach albo już całkiem białych. Oby tylko były zadbane .Ale to już dotyczy wszystkich ludzi.
Skoro mowa o naturalności, to na ogół najlepiej wyglądamy w swoim kolorze włosów. Jeśli potrzebujemy zmiany, to nie decydujmy się na drastyczne odstępstwa: wystarczy zmiana o jeden ton, może półtora. No właśnie! Dlaczego nie stosować połówek? Wiele osób pytało mnie o numer farby, z jakiej korzystam. A takiego numeru nie ma. Kiedyś faktycznie było to 8.1, czyli chłodny platynowy blond, ale teraz stosuję mieszanki dwóch różnych chłodnych. Dochodziłam do tego efektu przez wiele miesięcy, stosując różne połówki i ćwiartki, żeby było w miarę naturalnie. Jestem siwiejącą brunetką. Nie zdecydowałam się na pokazanie moich siwych włosów, ale nie chcę też udawać dawnej brunetki, bo w moim wieku byłby to wybryk natury. Wybrałam więc coś chłodnego, pośredniego między siwymi a czarnymi. Najbardziej odpowiadałyby mi mysie, ale tego koloru przez wiele lat nie udało mi się uzyskać.
Caroline de Maigret i Marion Cotillard po pokazie CHANEL – naturalnie piękne Francuzki i ikony stylu (fot. East News)
Do czego zmierzam poprzez swój przydługi przykład…
Otóż na stare lata zaczęłam stosować to, czym od lat szczycą się paryżanki. Wyglądają pięknie. Ale nie dlatego że Francuzki są ładniejsze od Polek, tylko dlatego, że w odróżnieniu od Polek, tej urody nie kryją.