Większości z nas słowo modelka kojarzy się z kanonem, który określają pewne cechy – smukła, o długich falujących włosach, migdałowych oczach, najlepiej w kolorze blond, zgrabnym nosie i wydatnych, ale tylko delikatnie ustach. Otóż, wszystko wskazuje na to, że klasyczne definicje piękna w modzie zatrzęsły się w posadach. Dziś bardziej niż kiedykolwiek wiele modelek i modeli nie postrzega się już jako pięknych, a charakterystycznych. Nie znaczy to bynajmniej, że są brzydcy, oni po prostu nie pasują do klasycznego pojęcia glamour, różniąc się znacząco od ideałów lansowanych we wcześniejszych dekadach.
Dziś moda stawia na oryginalność i plastyczność, bo takie jest zapotrzebowanie. Teraz lekko odstające uszy, zbyt wysoko osadzone oczy czy ciut za duży nos i diastema między zębami mogą być atutem i uczynić z młodej dziewczyny gwiazdę.
Kampanie reklamowe z modelkami o niecodziennej urodzie biją rekordy popularności. Projektanci często wybierają takie dziewczyny na pokazy, a fotografowie street fashion czyhają na nie z aparatem na backstagach. To kwestia inności, bo inność zawsze pociągała masy, a klasyka przestała niektórych bawić i inspirować. Ricardo Tisci z Givenchy uważa, że ducha jego projektów mogą oddać tylko oryginalne postaci. To jeden z głównych powodów, dla których na pokazach Givenchy możemy podziwiać specyficzną transseksulaną modelkę Leę T. czy pochodzącą z Belgii, blondynkę o ostrych rysach Hanne Gaby Odiele. Thierry Mugler w doborze modeli ma absolutnie nieograniczoną wyobraźnię, dlatego współpracuje dość androgenicznymi modelkami i z Ricki’em Genest’em nazywanym Zombie boy’em z powodu pokrywających całe jego ciało anatomicznych tatuaży. Do grona wielbicieli specyficznego piękna należy też Marc Jacobs, Jean Paul Gaultier, duet Victor and Rolf i wielu innych znanych designerów.
Swoistym fenomenem jest też modelka, która od przeszło czterech sezonów nie narzeka na brak pracy – Amerykanka Lindsey Wixson. Lindsey ma wyjątkowo okrągłą twarz, buzię w tzw. ciup, dzięki wydatnym ustom i sporą przerwę między przednimi zębami. Wygląda jak lalka, ale raczej nie Barbie. Lindsey wybrał do sesji dla Vogue Steven Meisel, a stosunkowo niedawno została twarzą marki Alexander McQueen. Ciekawą postacią w modelingu jest też Daphne Groenvald, dziewczyna o krzaczastych brwiach i bardzo dużych ustach, czy Lekeliene Stange duńska modelka, którą charakteryzują ostre rysy twarzy i lekko skośne, duże oczy, nadające jej wygląd przybysza z obcej planety.
Nie można oczywiście powiedzieć, że drzwi do kariery w modelingu zamknięte są dla klasycznych piękności, bo wciąż wiele wielkich domów mody m.in. Pucci, Fendi i Dolce[&]Gabbana swoje projekty pokazuje głównie na nich. Jednak chłopczyce o ostrych rysach i kobiecy chłopcy zaczynają przyćmiewać długowłose boginie i umięśnionych macho.