Cieszy mnie ogromnie, gdy widzę na ulicy zadbanych i ciekawie wyglądających ludzi. Widać, że czerpiemy coraz trafniejsze inspiracje, jesteśmy kreatywni i szybko się uczymy. Próbujemy zaprzyjaźnić się z modą i kształtować swój indywidualny styl. Jest to bardzo ważne, ponieważ sposób w jaki wyglądamy i w jaki się prezentujemy, zwłaszcza na płaszczyźnie zawodowej, to szereg komunikatów. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w kwestii owych komunikatów niektórzy są nieco nadgorliwi. Zjawisko polegające na wiernym przywiązaniu do tego, żeby na pewno było wiadomo, że torba jest od Cavalli, żakiet od Diora a jeansy od D[&]G potocznie nazywane jest logomanią. Zajmuje ono jedno z czołowych miejsc na mojej liście modowych wrogów. Niejednokrotnie zdarzało się mojej klientce nie zdecydować na zakup tylko dlatego, że na pierwszy rzut oka nie było widać nazwy marki. Argumenty dotyczące jakości, fasonu i koloru nie były przekonujące. Mimo że klientka nie była w stanie obalić żadnego z nich, bitwę przegrywałam z kretesem.
rys. Anna Halarewicz
Tymczasem uważam, że epatowanie metkami nie jest w dobrym guście, nie jest synonimem klasy a tym bardziej profesjonalizmu. Wręcz przeciwnie. Piękne kobiety i przystojni mężczyźni niejednokrotnie “zabijają” swoją urodę krzykliwymi napisami, emblematami i tłoczonymi nazwami. Stają się poniekąd ofiarami magii marketingu. Są ubezwłasnowolniani kiedy wmawia im się kolejny przedmiot pożądania i kolejny “must have”. Obawiam się, że wynika to z niskiej świadomości własnej urody, nietrafionych wschodnioeuropejskich wzorców stylu, chęci przynależności do jasno określonej grupy lub, co najgorsze, niedostatecznego poczucia własnej wartości. Nie jestem hipokrytką i sama cenię sobie markowe ubrania. Wiadomo, że inwestycja w dobrą markę to inwestycja w jakość. Nie w tym jednak rzecz. Pytanie: skąd się bierze wyższość luksusowych marek z wyraźnie zaznaczonym logo nad równie luksusowymi markami, które posiadają jedynie wewnętrzną metkę? Czyżby logo miało działanie lecznicze?
rys. Anna Halarewicz
Autor: Ewa Ambroziak, Secret of Style