Tom Ford to człowiek instytucja – najpierw pracował dla największych (Gucci, Yves Saint Laurent), by potem wycofać się na jakiś czas, nakręcić film (który notabene zebrał świetne recenzje), i – wytęsknionym przez wszystkich – by triumfalnie powrócić do projektowania.
W najnowszej, jesienno–zimowej kampanii uderza pewność siebie, którą Ford potrafił zarazić kobiety, dla których projektował. Zmysłowość potrafi być agresywna, ale też subtelna. Brak tu podziału na rolę – pierwszo-, drugo- trzecioplanowe. Wszystko się liczy, od umykającego uwadze detalu, poprzez szykowne dodatki, aż po cały efekt stylizacji i fotografii. I jak tu nie kochać Forda?