Jak określiłabyś swoją estetykę?
Nadal poszukuję, kręcę się wokół fotografii fashion oraz konceptualnej. Jeśli chodzi o tę pierwszą – wciąż chłonę rozmaite inspiracje, zachwycają mnie bardzo zróżnicowani fotografowie. Zarówno jedna jak i druga fotografia cechuje się zmysłowością, jest oniryczna i eteryczna. Choć mam już wyobrażenie o tym, jaką fotografię pragnę tworzyć w przyszłości, póki co chcę eksperymentować i spróbować licznych możliwości.
Kogo najczęściej fotografujesz? Jaki musi być model, aby zwrócić Twoją uwagę?
Fotografuję głównie kobiety. Znacznie łatwiej współpracuje mi się z nimi, niż z mężczyznami. Osoba, która staje przed moim obiektywem nie musi być klasyczną pięknością, o wiele bardziej cenię sobie charyzmę czy intrygującą urodę.
Na czym skupiasz się robiąc zdjęcie?
To, co wcześniej było jedynie wyobrażeniem, imaginacją, chcę zmaterializować do postaci zdjęcia. Na pewno nie zastanawiam się nad podręcznikowymi zasadami typu „nie wolno ucinać stóp czy głowy”. Bardzo ważna jest relacja fotograf – modelka, trzeba się dobrze zrozumieć, aby zdjęcia wyszły naturalnie i nie były po prostu ładnymi obrazkami.
Kim są największe fotograficzne autorytety?
Patrick Demarchelier oraz Richard Avedon za ich niebanalną prostotę w fotografiach, Tim Walker z nieskrępowaną wyobraźnią oraz Helmut Newton z odważnym spojrzeniem na kobietę. Inspiruję się głównie największymi fotografami, choć zdarza się, że mniej znani artyści mają na mnie wpływ.
Czy traktujesz fotografię jako hobby, czy jest to już sposób na życie?
Już od małego dziecka miałam w sobie to wewnętrzne, artystyczne rozedrganie, więc wiadome było, że nadal będę rozwijać się w tym kierunku. Początkowo fotografia była dla mnie zwykłym zainteresowaniem, ale z biegiem czasu, zauważyłam, że ludzie doceniają to, co robię, więc kontynuowałam pasję. Im więcej poznawałam ludzi ze środowiska, czy miałam wystaw, tym bardziej wsiąkałam w ten świat. Zwieńczeniem wszystkiego były studia fotograficzne. Mam nadzieję, że będę się realizować w ten sposób jeszcze długo, a przy okazji będzie to mój sposób na życie i wewnętrzne szczęście.
fot. Kasia Kęroń
Czy fotografia zajmujesz się wyłącznie amatorsko czy może podjęłaś w tym kierunku studia?
Tak jak wspomniałam wcześniej, zaczęło się od amatorki, skończyło na studentce fotografii. Nie powiedziałabym jednak, że moja twórczość to jedynie zasługa szkoły. Owszem, znam się na historii sztuki czy fotografii, ale żadna uczelnia nie nauczy nikogo sposobu patrzenia ani nie zmieni go drastycznie. Jeden z moich profesorów powiedział, że ja po prostu mam już w sobie ten silnie zakotwiczony pierwiastek twórczy, i czy będę kontynuować studia czy pójdę własną ścieżką, dam radę. Bo tak naprawdę ciężko jest porzucić coś, co jest istotnym elementem życia i co się kocha.
Do jakich magazynów najchętniej zrobiłabyś sesję?
Dawnym marzeniem był Vogue, ale mój realizm nieznacznie je przygasił. Nie mam wybranego konkretnego magazynu, jest ich tak wiele, a przy okazji prawie wszystkie są równie dobre. Na razie nie jestem aż tak świetnym fotografem, aby przebierać w propozycjach, cieszy mnie każda, nawet najmniejsza publikacja, ponieważ tym samym moje zdjęcia trafiają do większej grupy osób, również poczucie szczęścia, że to, co tworzę jest w jakimś stopniu zrozumiałe i doceniane.
fot. Kasia Kędroń
Mówi się, że w Polsce młodym artystom nie jest łatwo przebić się na rynku, czy to prawda?
Niestety to prawda. Osobom, które nie mają odpowiednich znajomości, trudno jest się przebić. Dostrzegam jednak, że na szczęście powoli zmienia się ta tendencja. Powstają nowe, skierowane do twórczych osób magazyny i portale, dla których ważniejsze jest kreatywne portfolio niż to, kogo się zna. Na razie skupiam się na pokazaniu na co naprawdę mnie stać, stworzeniu prac na wysokim poziomie, które mam zamiar w niedalekiej przyszłości wysłać do kilku agencji i magazynów. Warto zakładać konta na różnych portalach dla artystów, zwiększamy wtedy prawdopodobieństwo, że znajdzie nas osoba, która chętnie nawiąże współpracę.