Nie tak dawno opublikowałam materiał dotyczący trendów na jesień-zimę 2011/12. A w trakcie pisania tekstu wciąż jeszcze nie wyczerpałam tematu tendencji na sezon bieżący, jak kto woli, przyszły – wiosna-lato 2011 (ku naszej rozpaczy, pomimo powszechnej obecności kolekcji na wiosnę, sama wiosna jeszcze nas swoją “osobą” nie zaszczyciła). Uświadomiłam sobie, jak rozpędzona jest modowa machina – jej prędkość jest tak zawrotna, że zwykły śmiertelnik nie ma najmniejszej szansy za nią nadążyć. Czy istnieje w tym jakiś konkretny cel?
Wszyscy wiemy, jak powstają trendy – szerokie grono osób zwanych trendhunter’ami jeździ po świecie, sprawdzając, co jest właśnie modne wśród różnych grup i nacji – gdzie ludzie się bawią, co i gdzie kupują, czego pragną, dokąd jeżdżą na wakacje, gdzie się kształcą i co oglądają… Efektem ich pracy są tysiące zdjęć, taśm z nagraniami rozmów i wydarzeń kulturalnych, nawet dane statystyczne sklepów, klubów, restauracji, barów, festiwali… Te informacje kupowane są przez domy mody i na ich podstawie kreatorzy dyktują nam trendy. Dziś jednak mamy do czynienia z tak olbrzymią (i wciąż rozszerzającą się) różnorodnością, że jasne określenie choćby pięciu wyraźnych trendów, stało się niemożliwe.
Czy możliwym jest, że trend to jedynie konsumpcyjna, znajdująca się w ciągłym pędzie machina? Jak ma się ona do wciąż przyśpieszającego kroku świata, w którym żyjemy?
rys. East News
Moda, a wraz z nią tendencje to z jednej strony wyraz pewnych, czysto praktycznych potrzeb. Już nasi przodkowie w epoce kamienia łupanego zauważyli jednak, że z tych czysto utylitarnych rzeczy możemy uczynić sztukę, jeśli tylko tego chcemy. Ubiór bardzo szybko zaczął wyróżniać przede wszystkim przywódców, władców, osoby znaczące i zamożne. Społeczeństwo zrozumiało, że to, co posiadamy i to, jak to pokazujemy w jakiś sposób nas opisuje i tworzy nasz obraz w oczach innych. Człowiek jest istotą wrażliwą na piękno i łaknącą estetyki – gdy zatem stworzył malowidła, rzeźby i architekturę, przeniósł swoje pragnienia na sztukę codziennego użytku – i tak powstała moda.
Czym zatem jest moda? Myślę, że to rodzaj pozytywnej próżności, potrzeby wyglądania dobrze. A czym są trendy? Trendy to nic innego, jak kaprysy mody, a co za tym idzie, kaprysy społeczeństwa, w którym żyjemy. Projektanci realizują te wizje, za którymi my podążamy. To zamknięte koło zależności – zmiennych gustów, nostalgii za przeszłością i potrzeby wybiegania w przyszłość.