Harel to bez wątpienia osobowość na naszym blogowym podwórku. Koncentruje się na tym, co godne polecenia w modowej branży, zarówno polskiej jak i zagranicznej, a blog traktuje jak miejsce, w którym można zamknąć przemyślenia i inspiracje. Przeczytajcie, co sądzi o zakończonej kilka dni temu piątej już edycji Fashion Week Poland.
Jak oceniasz poziom 5.edycji Fashion Week Poland? Czy widzisz jakiś rozwój, a może wręcz przeciwnie, stagnację?
Najlepszą rzeczą było to, że wszystkie pokazy odbywały się w jednym miejscu. Wreszcie nie trzeba było nigdzie się śpieszyć. W Łodzi byłam dopiero po raz drugi, więc trudno mi ocenić, na ile zmienił się poziom. I w maju, i teraz bardzo mi się podobało.
Każdy ma wśród kolekcji wiosna lato 2012 swoje typy, jacy są Twoi faworyci? I za co ich doceniłaś?
Tak się przypadkowo złożyło, że moim faworytem, podobnie jak podczas poprzedniej edycji, został Michał Szulc. Doceniłam go za całokształt pokazu – świetnie dobraną muzykę, energiczną choreografię modelek, ubrania o nowoczesnej torbie, nawiązujące kolorystyką do nadbałtyckich terenów. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie kolekcje Joanny Klimas i Agaty Wojtkiewicz.
Co było największym rozczarowaniem tegorocznego Fashion Week’a?
Przykro mi to pisać, ale rozczarowała mnie kolekcja Bohoboco. Propozycje na jesień były genialne. Majowy pokaz oglądałam szczerze wzruszona, że mamy w Polsce tak kreatywnych twórców. Teraz nie to, że te ubrania nie były na poziomie czy kolekcja niespójna. Miałam wrażenie, że projektanci zamiast do przodu, zrobili krok w tył. Ale być może to tylko moje odczucie. Przyzwyczaiłam się do Bohoboco w nieco innym wydaniu.
fot. Joanna Glogaza/ Styledigger
A największym zaskoczeniem?
Saksofonistka na koniec pokazu Agnieszki Maciejak. Coś cudownego.
Czy wybierasz się na kolejną edycję Fashion Week do Łodzi?
Nie wiem, czy się uda, ale bardzo bym chciała.