Już od pierwszej kolekcji, jaką Olivier Rousteing zaprojektował dla Balmain widać było silną fascynację projektanta amerykańskim stylem. Szczypta kiczu – objawiająca się przede wszystkim w błyszczących detalach (guziki!), nieco obszerne kroje rodem z lat 80-tych, zamiłowanie do graficznych motywów… A wszystko to na kanwie wypracowanej przez Christophe’a Decarnina drobnej sylwetki – z naciskiem na krótkie sukienki, obcisłe spodnie, pudełkowe kurtki.
Jak na razie, projekty Rousteinga cieszą się ogromną popularnością i, mimo widocznej powtarzalności, wciąż zbierają świetne recenzje. Istotne jest, iż jego poprzednik także mocno trzymał się swojego stylu i nie zważając specjalnie na trendy sam je ustanawiał. Taką postawę bardzo lubimy – moda to przecież również indywidualizm!