Wszyscy znamy ją jako profesjonalną i nad wyraz sympatyczną pogodynkę oraz prezenterkę stacji TVN, TVN24, TVN Style i TVN Meteo. Nie każdy jednak wie, że Agnieszka Cegielska w młodości związana była z modelingiem, za sprawą którego zwiedziła niemal cały świat. Brała udział w pokazach najbardziej prestiżowych marek, współpracowała z domem mody Jil Sander, a w Polsce szła w pierwszym pokazie Arkadiusa i jako 16-latka wystąpiła w sesjach dla Elle i Twojego Stylu. Pytana o pogodę, zawsze odpowiada – słońce jest tam, gdzie chcemy je zobaczyć. Przeczytajcie wyjątkowy wywiad z dziennikarką, prezenterką, a przede wszystkim mamą i kobietą o prawdziwie pięknym sercu.
Z Agnieszką spotykamy się w piątkowe wiosenne i słoneczne już przedpołudnie. Właśnie wraca z porannego dyżuru w stacji TVN24. Promienna, uśmiechnięta, wygląda świeżo, dziewczęco i nic nie wskazuje na to, że jej dzień zaczął się o godzinie czwartej trzydzieści rano! Jaka jest Agnieszka Cegielska? Co najbardziej ceni w modzie? Dlaczego zrezygnowała z dobrze rokującej kariery modelki na rzecz dziennikarstwa? Jaki jest jej przepis na zachowanie urody i nieskazitelnej figury? Przeczytacie tylko u nas.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z modelingiem?
Zaczęło się dość spontanicznie i jak wiele rzeczy w życiu, przez przypadek. Byłam akurat z moją mamą i ciocią w restauracji w Trójmieście, gdzie odbywał się casting do konkursu Elite Model Look. Przez zupełny przypadek zapytano mnie, czy chciałabym wziąć w nim udział. Spontanicznie się zgodziłam, a z prasy dowiedziałam się, że zakwalifikowałam się do dalszego etapu. Potem był finał w Warszawie, gdzie znalazłam się w pierwszej trójce. Miałam wówczas szesnaście lat.
I jak potoczyło się to dalej?
Po konkursie przez wiele lat związana byłam z agencją Model Plus. Od samego początku byłam dość niepokorna – chciałam jeździć w miejsca, które mnie interesowały. Modeling nigdy nie był dla mnie sensem życia, nigdy nie był celem samym w sobie. Szanowałam oczywiście tę pracę, bo dawała mi fantastyczne możliwości – zarabiania pieniędzy, podróżowania, a bardzo często wybierania miejsc, do których chciałabym pojechać. Tak trafiła mi się między innymi Japonia, w której zamieszkałam na dwa lata.
źródło: archiwum prywatne Agnieszki Cegielskiej / Agnieszka Cegielska sesja Paryż
Jakie sukcesy udało Ci się osiągnąć w tamtych czasach?
Dzięki swojej słowiańskiej urodzie robiłam bardzo dużo komercyjnych projektów – katalogów i reklam telewizyjnych. Karolina Malinowska, którą poznałam w Japonii i z którą do dziś się przyjaźnię, ze swoją charakterystyczną urodą, robiła dla odmiany edytoriale. W tamtych czasach na największą karierę mogły liczyć modelki o nietypowej urodzie.
A jak podchodzisz do tematu nadmiernego odchudzania, pokus, które czekają na młode dziewczęta?
Wszystko zależy od kręgosłupa moralnego i tego, co wyniesie się z domu. To jest podstawa w tym zawodzie. Jeśli ktoś mnie pyta, czy swojej córce pozwoliłabym na wykonywanie tego zawodu, to odpowiadam owszem, pozwoliłabym, pod warunkiem, że miałaby określony wiek, a ja pewność, że wypuszczam w świat ukształtowanego człowieka. Modeling to różne przypadki. W czasach, gdy pracowałam jako modelka, trudno było porównywać nas, czy dziewczyny z Europy Zachodniej, USA do dziewczyn z Białorusi, Ukrainy, które w modelingu upatrywały swej jedynej szansy i które za zarobione pieniądze utrzymywały całe rodziny. To często gubiło je emocjonalnie. Ja byłam w trochę innej sytuacji. Miałam możliwość wyboru. Dlatego byłam odporna na pokusy i nie miałam problemu z podjęciem decyzji o rezygnacji z tej pracy.
A czy w tamtych czasach agencja otaczała modelki odpowiednią opieką?
Bardzo. Ja miałam to szczęście, że byłam w bardzo dobrej agencji, która nadal trzyma bardzo wysoki poziom. Czułam się więc absolutnie bezpiecznie. Model Plus trzymała bowiem pieczę nad tym, kiedy i gdzie jadę. Jak wspomniałam, byłam niepokorna i często sama chciałam wybierać sobie kierunki. Pamiętam, że będąc w Mediolanie wymyśliłam sobie Izrael. Potem do głowy przyszła mi Turcja…
Kiedy nastąpiła zmiana z modelingu na dziennikarstwo?
Zmieniło się to dość naturalnie, gdy otworzył się kolejny rozdział w moim życiu, a mianowicie, gdy wyszłam za mąż i przestałam widzieć potrzebę kolejnych wyjazdów. Zaczęłam więc szukać pracy w Polsce i wysłałam swoje CV do stacji TVN.
fot. East News/Agnieszka Cegielska
I tak stałaś się jedną z najsympatyczniejszych pogodynek w kraju. Jak myślisz, jak odbierają Cię widzowie?
Ja lubię ludzi, więc i oni odwdzięczają mi się tym samym. Widza postrzegam jako bardzo inteligentnego odbiorcę. Jeśli więc ja wysyłam im fluidy szacunku, pozytywnej energii, to naprawdę większość tego do mnie wraca.
Jakie jest Twoje podejście do mody?
Lubię modę, aczkolwiek nie jestem jej niewolnikiem. Szczególnie odkąd zostałam mamą, inwestuję głównie w wygodne dresy (śmiech).
Czy sama jesteś odpowiedzialna za swój wizerunek na wizji?
Tak, po tylu latach robię to sama. Mogę zawsze liczyć na pomoc stylistki, ale też lubię ufać swojej intuicji.
Jakbyś określiła swój styl na co dzień, kiedy nie jesteś na „etacie mamy”?
Subtelne, delikatne kolory – biel, beż, pastele. Jeśli miałabym go określić mianem jakiejś marki to z pewnością jest to Stefanel, który w stu procentach koresponduje z moim poczuciem estetyki. Uwielbiam też markę Mulberry, której niestety nie ma w Polsce, a ja za każdą rzecz od nich dałabym się pokroić. Ostatnio trafiłam na wyprzedaż kolekcji w Singapurze. Niestety nie zadziałała mi karta. Zadzwoniłam więc do siostry, by przelała mi pieniądze na drugą kartę. Tylko ona mogła to zrozumieć to szaleństwo (śmiech).
Jak często robisz zakupy?
Nie chodzę często na zakupy, chyba że zajdzie taka konieczność. Zdarza się, że najwięcej rzeczy udaje mi się upolować przy okazji…np. zakupów spożywczych. Zara jest takim miejscem, gdzie zawsze coś znajdę. Także z miłości do Hiszpanii uwielbiam tę markę.
Jakie kreacje wybierasz na swoje oficjalne wyjścia, gale?
Mam przyjaciółkę Kasię Foit, która jest stylistką, a ponieważ ja cierpię na brak czasu, ona bardzo często mi pomaga. Uwielbiam na przykład sukienki i doceniam olbrzymi talent Grzesia Kasperskiego. Dla mnie kreacja nie musi być z najnowszej kolekcji, może być sprzed dziesięciu lat, z szafy babci, bylebym ja dobrze się w niej czuła. Pomimo współpracy ze stylistką, decyzję o wyborze kreacji zawsze podejmuję ja. Kasia wie, że nie dam przebrać, muszę czuć się dobrze i swobodnie.
Kogo z polskich projektantów cenisz najbardziej?
Daleka jestem od oceny, czy wytykania błędów. Doceniam, że oni zdecydowali się żyć i zarabiać na projektowaniu. Rynek w Polsce jest przecież bardzo trudny. Gosia Baczyńska, Ewa Minge, Łukasz Jemioł – oni odnieśli wielki sukces i radzą sobie bardzo dobrze z tym trudnym kawałkiem chleba. Bo ile razy można sobie pozwolić na suknię za kilka tysięcy złotych? Nawet osoby znane często te kreacje tylko wypożyczają.
A czy Ty wypożyczasz?
Oczywiście, bo co ja bym z nimi potem zrobiła? W mojej pracy, na galowe wyjścia, taką suknię zakłada się tylko raz.
Czego nie mogłoby zabraknąć w Twojej szafie?
Oczywiście moich ukochanych dresów (śmiech). A poważnie, jeansów i butów, których mam niezliczone ilości par. Duża ilość ubrań w szafie to wynik także mojej pracy. Co innego ubieram do Dzień Dobry TVN, co innego do studia TVN24, a jeszcze co innego do studia wirtualnego. Potrzebuję mieć dużo ubrań, a one różnią się często od tych na co dzień.
W jaki sposób wybierasz imprezy branżowe?
Gdy jest się mamą pracującą, wolny czas jest na wagę złota. Pójście na jakąkolwiek imprezę, niemal zawsze przegrywa u mnie z czasem, który mogę spędzić z moim dzieckiem. Aczkolwiek są eventy, na które warto pójść, inne sama prowadzę. Pojawiają się też takie, na które chodzę z ogromną przyjemnością – np. prezentacja kosmetyków mojej ulubionej marki Sisley.
Jak podchodzisz do świata showbiznesu?
Z dużym dystansem i dużą tolerancją. Nie lubię oceniać zachowań innych, bo wyznaję zasadę, że wszystko w życiu jest względne. To jest bardzo specyficzny świat. Może trochę boli, że tak mało dzieje się rzeczy eleganckich, z klasą, ale z drugiej strony – mamy do czynienia z mediami komercyjnymi. Dla mnie jest to praca i bardzo ją szanuję.
fot. East News/Agnieszka Cegielska
Jak dbasz o urodę i tak nieskazitelną figurę?
To chyba zasługa genów. Jem wszystko co chcę, ale jem zdrowo. Mam małego kręćka na punkcie zdrowej żywności. Sama gotuję i sprawia mi to frajdę. Czuję się dobrze, gdy odżywiam się ekologicznie. Gotowanie to dla mnie forma relaksu. Dbam także o wybór produktów, z których przygotowuję posiłki.
Czy w kwestii kosmetyków też jesteś eko?
Raczej tak. W zasadzie od lat wierna jestem jednej marce – Sisley. Ich produkty nie zawierają substancji chemicznych, pięknie pachną roślinami, a ich emulsja ekologiczna jest najcudowniejsza na świecie. Przy mojej pracy, niezliczonym warstwom ciężkiego makijażu, kiedy funduję skórze bardzo duże obciążenie, na co dzień maluję się minimalnie, chcę dać odpocząć skórze.
Kosmetyczne produkty obowiązkowe w Twojej kosmetyczce…
Mój numer jeden to emulsja ekologiczna Sisley, która ochroniła mnie nawet od poparzeń słonecznych. Bez niej nie wyobrażam sobie pielęgnacji. Jest w mojej kosmetyczce od kilkunastu lat.
Czy pozwalasz sobie na kosmetyczne przyjemności, zabiegi, SPA?
Tak naprawdę nie mam na to czasu. Jedyne co robię, raz na trzy tygodnie, to odwiedzam moje ukochane panie, które w czasie jednej wizyty zajmują się moimi paznokciami i przedłużają rzęsy. Te ostatnie to wynalazek, który niesamowicie pozwala zaoszczędzić czas.
Jakie jest Twoje hobby? Jak się relaksujesz?
Czekam, aż mój synek pójdzie do przedszkola i wrócę wówczas na tenisa, na jogę. Bardzo bym też chciała pojechać zupełnie sama na weekend np. do Barcelony lub do jakiegoś SPA.
A czy masz bzika na punkcie mody dziecięcej?
O tak! Uwielbiam. Mam z tego ogromną radość. Chyba nawet chętniej stroiłabym swoje dziecko niż siebie.
Czy to fakt, że zostałaś mamą sprawił, że zaczęłaś udzielać się charytatywnie?
Był to z pewnością bardzo duży bodziec. Mnie bycie mamą tak ogromnie zmieniło, że moje pokłady wrażliwości zostały wykręcone do entej potęgi. Byłabym nawet w stanie zaakceptować przywrócenie kary śmierci za wyrządzanie krzywdy dzieciom.
W jaki sposób udzielasz się charytatywnie?
Jestem ambasadorem i opiekuję się fundacją Szkoła Otwartych Serc z rodzinnego Malborka. Jest to szalenie pozytywne, gdy codziennie zastanawiasz się, co jeszcze dobrego możesz zrobić dla potrzebujących dzieci. Moja praca daje mi niesamowite możliwości, za to też ją szanuję. Bardzo spodobał mi się ostatnio event, w którym uczestniczyłam, zorganizowany przez markę obuwia dziecięcego Bartek. Każda z obecnych tam osób mogła wskazać placówkę dziecięcą, do której Bartek wyśle buciki dla dzieci. Ja opowiedziałam im o fundacji, którą wspieram. Wysłali do niej aż 30 par butów na zimę. Oby więcej takich inicjatyw!
Czy namawiasz znajome gwiazdy do charytatywnego działania?
Oczywiście. I to jest cudowne, bo nikt mi nie odmówił. Kamil Durczok przekazał mi ostatni, prywatny egzemplarz swojej książki, niedostępny już w sklepach. Została zlicytowana za pięćset złotych. Agnieszka Radwańska przekazała rakietę, którą kupiono za 1000 zł. Dzięki mojej pracy mam dostęp do wielu znanych osób. Co ciekawe, oni sami pamiętają o mojej fundacji, przekazują rzeczy i dopytują o licytację.
Odwiedzasz dzieciaki osobiście?
Tak i są to spotkania absolutnie magiczne. Ostatnio dostałam od nich koronę królowej dziecięcych serc, byłam też u dzieciaczków najmłodszych w przedszkolu integracyjnym. Uwielbiam panie, które się tymi dziećmi opiekują, to moje bohaterki dnia codziennego. To spotkania, dla których warto żyć, zostają we mnie na zawsze.
Czy pomaganie to trend wśród gwiazd?
Jeśli tak, to oby trwał jak najdłużej. Jak mówi Jurek Owsiak „do końca świata i o jeden dzień dłużej”.
Czy w kontekście dziennikarstwa masz swój pułap, do którego dążysz?
Bardzo często zadawano mi to pytanie. Czy tylko prognoza pogody? Prognoza jest cudowna dla kobiety w tych czasach w telewizji komercyjnej jako solidna baza. Kto mi da gwarancję, że inny program będzie na antenie wiele lat? Z prognozą jest inaczej – mam etat, który daje mi fantastyczne poczucie bezpieczeństwa, a dla mamy jest to ważne. Przez osiem lat pracy w telewizji miałam przyjemność pracować dodatkowo przy oprawie dnia dla iTVN, nagrałam cykl rozmów z mężczyznami dla TVN Turbo, współprowadziłam Projekt Plaża i Projekt Zima. Wszystkie te projekty wspominam fantastycznie. Ale pytana o chęć porzucenia pogody, odpowiadam – nie.
Są ambicje i one są piękne, ale gdy zostaje się mamą, to chowa się je do kieszeni. Gdyby ktoś mi powiedział, że teraz mam ruszyć w długą podróż, odmówiłabym. Uwielbiam swoją pracę, za to, że idę rano na dyżur, potem wracam, gotuję i spędzam czas z synkiem. To daje mi stabilność i rodzinne poczucie bezpieczeństwa.
Jakie masz więc plany zawodowe na najbliższą przyszłość?
Aktualnie trochę spasowałam. W ubiegłym roku miałam bardzo dużo obowiązków – dwa programy, radio, cały etat w TVN24 i Dzień Dobry TVN – w efekcie rozchorowałam się i wylądowałam w szpitalu. Przystopowałam, odeszłam z radia, do którego z pewnością kiedyś wrócę. Skończyłam właśnie nagrywać pierwszą serię mojego programu Cegiełka Zdrowia, szykujemy się do kręcenia nowej. Właśnie zaczynamy nagrywać cykl rozmów z Martyną Wojciechowską do programu Śladami kobiety na krańcu świata. Aktualnie nie chcę brać na siebie więcej. Doba ma zaledwie dwadzieścia cztery godziny, a z nadmiaru obowiązków wynika później nerwowość spowodowana zmęczeniem. A ja przecież chcę widzieć świat w promieniach słońca (uśmiech).
Dziękuję za rozmowę.
Koniecznie zobaczcie zdjęcia Agnieszki kiedyś i dziś.