Nazywa się Thylane Lena-Rose Blondeau i ma 10 lat. Od jakiegoś czasu użycza swojego wizerunku do modowych sesji zdjęciowych. Jednak ta w grudniowym wydaniu Vogue Paris zatrząsła światem i rozpętała burzę komentarzy. Dlaczego? Bo wystylizowana w ubrania z “szafy mamy”, w wysokich szpilkach i pełnym makijażu epatowała seksualnością, o której w jej wieku nie ma się przecież bladego pojęcia. Swoją drogą ciekawe, że dyskusja wybuchła dopiero kilka miesięcy po publikacji kontrowersyjnego edytoriala.
Mama pięknej Thylene gęsto tłumaczy się w mediach i nie ukrywa, że jest przerażona tym, co dzieje się wokół jej dziecka. Zagorzali przeciwnicy dziecięcego modelingu wytykają jej beztroskę i ciche przyzwolenie na seksualizację dziecka. Fakt, te zdjęcia są najoględniej rzecz ujmując nieodpowiednie – sugerują i prowokują dorosłą osobę. Przekaz jest jasny – nonszalancka poza, lekko rozchylone usta, prawie można zapomnieć, że mamy do czynienia z małym dzieckiem. Trzeba jednak nieco ochłonąć i spojrzeć na sprawę obiektywnie, bo lawina krytyki i dużo szumu może nie uchronić przed kolejnymi takimi ekscesami żądnych nowości stylistów i fotografów.
Z historycznego punktu widzenia już w latach 20-tych zatrudniano do sesji bardzo młode modelki. Ich wiek był atutem głównie ze względu na tzw. plastyczność. Potem nadeszły lata 60., a wraz z nimi na modową scenę wkroczyła Twiggy, czyli Lesley Hornby. Delikatna uroda i chłopięca sylwetka 16-letniej Brytyjki podziałały jak magnez na domy mody. Wszyscy chcieli pokazywać projekty na dziewczynach o ledwie zarysowanych biodrach i małych piersiach, ponieważ to są właśnie, ku rozpaczy milionów kobiet o normalnej, zdrowej sylwetce, idealne proporcje do prezentowania ubrań.
W pruderyjnych czasach młody wiek Twiggy szokował, w XXI wieku 16-latki mają już za sobą pierwsze doświadczenia w modelingu, a wiele z nich intratne kontrakty na koncie. Dziś świat mody uprawia z pasją kult młodości, a granica wieku niebezpiecznie się obniża. No bo czy okładka pisma dla kobiet to miejsce dla 10-latki?
Jesteśmy jednak na dobrej drodze – coraz więcej mówi się o delikatnej granicy między dzieciństwem, a kobiecością. Niektórzy projektanci po prostu nie zatrudniają młodocianych modelek. W świecie mody pokutuje wzorzec Twiggy. Zawsze były tu zatrudniane dziewczyny jej podobne, ale kiedyś było ich kilkadziesiąt, a dziś jest to porceder masowy, uważany za coś normalnego. To jest ogromny problem. – mówi amerykański designer Michael Kors, który stanowczo nie przyjmuje do pracy nastolatek.
Z odmową spotkała się też polska modelka Monika “Jac” Jagaciak, która w wieku 14 lat chciała podbić Australijski Fashion Week. Nie chciano promować jej także w tamtejszym wydaniu Vogue. Na London Fashion Week już dawno obowiązuje regulacja, która zabrania wychodzenia na wybieg dziewczynom, które nie ukończyły 16. roku życia. Podobnie w São Paulo. Tym bardziej więc dziwi fakt, że prestiżowy Vogue Paris zdecydował się opublikować tak kontrowersyjną sesję z małymi lolitkami.
Publikowaliśmy ją dla Was już w grudniu i wtedy szokowała niewielu. Lepiej jednak późno niż wcale, a Thylane Blondeau i tak wróżymy wielką karierę – oby tylko poczekała z nią do 16-tych urodzin.