Kilkadzisiąt pokazów i niewyobrażalna ilość sylwetek na wybiegu – oto namiastka tego, co mogliśmy zobaczyć w Łodzi podczas 9.edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland. My poprosiliśmy o podsumowanie całego wydarzenia polskich blogerów, którzy bacznie obserwowali kolekcje prezentowane na wybiegu oraz przyglądali się atmosferze, jaka panowała w Łodzi. Jakie pokazy podobały im się najbardziej, a co dla nich było rozczarowaniem? To pytanie zadaliśmy popularnym i cenionym blogerom – Tobiaszowi Kujawie – autorowi bloga Freestyle Voguing, Tamarze Gonzalez Perea (Macademian Girl), Olivii Kijo (Variacje) oraz Ewelinie Gralak. Przechadzając się po strefie Showroom, w trakcie trwania polskiego Tygodnia Mody, spotkaliśmy także Kasię Gorol, autorkę bloga Jestem Kasia oraz Karolinę Ościk (Cajmel), które także powiedziały nam kilka słów o 9. Edycji Fashion Week Poland.
fot. Marcin Kasakowski
Tobiasz Kujawa/Freestyle Voguing
Największe zaskoczenia IX edycji FashionPhilosophu Fashion Week Poland wiążą się głównie z ugruntowanymi markami i nazwiskami, niż z debiutami. Zarówno nenukko jak i Michał Szulc przedstawili kolekcje, które kontynuują przywiązanie do doskonałego produktu, linii estetycznej i oprawy pokazu, prezentując jednak nową odsłonę swojej twórczości, czyli nic innego jak progres. W przypadku nenukko jest to wyjście poza dotychczasową, dość ascetyczną kolorystykę. Radosna, wiosenno-letnia kolekcja, niesie wyraźną, choć uwspółcześnioną nostalgię za latami 80’ i 90’, która znalazła oparcie w świętowaniu pięciolecia marki. Natomiast Michał Szulc zmienił lekko kierunek projektowania na bardziej przystępny i łagodny estetycznie, co może mu otworzyć drzwi do nowych odbiorczyń. Nie jest to przewrót o 180 stopni, ale idealny przykład na to, jak jednocześnie realizując swoje ambicje artystyczne, można również uszanować specyfikę i zapotrzebowanie danego rynku. Nie należy jednak traktować tej sytuacji jako kompromis, bo Szulc w swojej kreacji kompromisów nie uznaje. Była to po prostu szalenie efektowna deklaracja umiejętności projektanckich i dowód na to, że pewnych projektantów nie warto wkładać do szufladek, co zresztą doskonale opisuje również kolekcję nenukko. Niezmiennie doceniam także starania Odio i Jakuba Pieczarkowskiego związanych z Concept Store Młodzi Polscy Projektanci. Zarówno w duecie, jak i osobno uczą młodsze pokolenie konsumentów, że moda autorska nie musi być fanaberią, ale opcją. Przystępne ceny, modne kroje, wyraziste nadruki mają szansę znaleźć swoich odbiorców wśród młodych ludzi, dla których ubranie to nie tylko konieczność, ale i manifest indywidualizmu, nonszalancji, kreatywności. Z podobnych powodów cenię również Kas Kryst, która nie tylko tworzy modę, ale również eksperymentuje. Nowa kolekcja to ogromny krok do przodu. Szczególnie jeśli mamy w pamięci poprzedni sezon „Bunch Bunch”. Kas Kryst nadal rozwija temat kontrastów między lekkością sylwetki a ciężarem materiału. To nie jest jeszcze maestria, ale kierunek poszukiwań jest wręcz znakomity. Tym bardziej, że projektantka poszerza spektrum rozwiązań. Odważne i niebanalne wykorzystanie koloru, faktury dzianin-pancerzy, błysku cekinów i lekkości frędzli pozytywnie wyróżnia ten sezon na tle innych. W takim podsumowaniu nie sposób również zapomnieć o Ima Mad i ich bezprecedensowych szantażach emocjonalno-intelektualnych. Ima Mad, jak nikt w Polsce, wymusza na widzu uwagę, skupienie i co najważniejsze – myślenie! Moda „z przekazem” w przypadku innych twórców pachnie pretensją. A u Ima Mad jest gustownym i nowatorskim żonglowaniem emocjami. Jeśli czegoś mi brakuje w tej sytuacji, to jedynie dyskusji. Jak na razie Ima Mad mówi, a wszyscy słuchają i powtarzają. Jestem przekonany, że dyktat nie płynie w krwi projektantek i wolałby one prowokować sytuacje polemiczne. Podejrzewam, że sytuacja zacznie jednak w końcu ewoluować, wraz z rodzimym rozwojem myślenia o modzie nie tylko jako dekoracji ciała, ale również nośniku komunikatów. Powiem tylko tyle – nie wyobrażam sobie sceny OFF bez Kas Kryst i Ima Mad.
Jeśli miałbym wskazać negatywne zaskoczenie, to będzie to kolekcja MMC Studio. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że samo zaskoczenie jest podwójne, a nawet wielowymiarowe. Gorszy sezon może się zdarzyć nawet najlepszym twórcom, w tym nie ma nic zdrożnego. Szokujące są jednak reakcje dziennikarzy, którzy po Tygodniu Mody nie zostawiali na duecie projektantów suchej nitki. Potok negatywnych opinii długo płynął wartkim strumieniem. Co ciekawe, w publikacjach na temat kolekcji nie została nawet ledwo mokra kałuża tych wniosków. Wszystkie magicznie wyparowały! I to jest dla mnie zdecydowanie największe zaskoczenie tego Fashion Weeku. Koszmarna dwulicowość, która zamiast dopingować, rozleniwia rynek.
fot. Jakub Pleśniarski/LaMode.info
Olivia Kijo/Variacje
Chciałabym zacząć od według mnie najmocniejszej strony, która nie powinna być najważniejszą kwestią, ale uważam, że warto zwrócić na nią uwagę – naprawdę jest coraz lepiej w kwestii organizacyjnej. Świetnie dobrane nowe miejsce pokazów strefy OFF, prezentacje nie były opóźnione – naprawdę wszystko było dopięte w tej edycji na ostatni guzik i myślę, że za to należy się wielka pochwała dla organizatorów. Przechodząc do pokazów, w tym roku udało mi się być prawie na wszystkich – ominęłam tylko jeden – mam więc w miarę dobre rozeznanie na ten temat i muszę przyznać, że nie jestem zachwycona do końca. Było oczywiście kilka mocnych punktów: Michał Szulc, Joanna Startek czy Podsiadlo. Muszę oczywiście wspomnieć o MMC i tu mam problem, bo jestem ich naprawdę wielką fanką, ale szczerze powiedziawszy spodziewałam się czegoś więcej. Co sezon pokazywali mnóstwo sylwetek, pokaz podzielony na części – teraz tego mi zabrakło. Może to brak czasu? Nie wiem. Oczywiście pojawiły się totalne must have, co zawsze jest w ich kolekcjach. Urzekła mnie przede wszystkim biała kurtka. Wszystkie projekty oczywiście perfekcyjnie skrojone, genialna faktura, ale jednak dla mnie to było trochę mało, odczuwam pewien niedosyt. Michał Szulc zaprezentował genialną kolekcję, choć niestety nie widziałam na żywo. Bardzo żałuję, że nie mogłam być i obejrzeć pokazu, a jedynie zobaczyć go na zdjęciach, które mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły – zupełnie inny kierunek. Oczywiście tak jak i w poprzedniej edycji, Fashion Week należy do OFF’ów. Genialna IMA MAD, Kas Kryst i nowa podopieczna Michała Szulca, Paulina Matuszelańska – po prostu klasa. Widać rękę mistrza w jej projektach.
fot. Jakub Pleśniarski/LaMode.info
Tamara Gonzalez Parea/Macademian Girl
Nasz Fashion Week się rozwija i na pewno medialnie bardzo rośnie, natomiast jeżeli chodzi o samą imprezę zauważam tendencję spadkową, co zwłaszcza widać po Alei Głównej. Cieszę się, że została ograniczona liczba pokazów, bo rzeczywiście wprowadza to większą weryfikację. W zeszłym roku było to ogromne natężenie, bardzo dużo kolekcji OFF’owych oraz tych na Designer Avenue i cieszę się, że organizatorzy wyciągnęli wnioski i zrozumieli, że nie zawsze ilość przekłada się na jakość. Mimo wszystko, zawsze będę podkreślać, że brakuje tych dużych nazwisk polskiej mody na łódzkiej scenie i dopóki to się nie zmieni, to nie przejdziemy na kolejny poziom. Nigdzie na świecie nie ma tak, że najwięksi projektanci z danego kraju pokazują się zupełnie off’owo w innym czasie niż FW. Jeżeli chodzi o kolekcje, z czwartkowych pokazów bardzo podobał mi się LABEL 2. Mimo tego, że pojawiło się dużo głosów, że nie jest to kolekcja sprzedażowa, to ja dostrzegłam w niej bardzo dużo ciekawych inspiracji. Uważam, że nie trzeba zakładać wszystkich elementów z danego looku na raz, trzeba to zmiksować, a naprawdę warto. Pozostając w OFF’ach : Monika Błotnicka pokazała świetną kolekcję, Kas Kryst mnie bardzo zaskoczyła, bo spodziewałam się szczerze powiedziawszy czegoś czarnego, a zobaczyłam genialną kolekcję wiosna/lato, dzięki której udowodniła, że jest świadomą projektantką. Jeśli chodzi o Designer Avenue: świetna jak zawsze Joanna Startek – minimalizm, za którym idzie świetna jakość. Cała kolekcja bardzo spójna i świadoma. Następnie Odio i Jakub Pieczarkowski – bardzo fajny duet, ciekawa kolekcja, lecz niestety chyba trochę za dużo inspiracji innymi projektami. Pojawiło się bardzo dużo głosów, że wszystko jest bardzo podobne do KTZ i niestety coś w tym jest. To są takie małe minusy. Zawsze oczekuję od Jakuba oryginalnych pomysłów, tym bardziej, że śledzę jego kolekcje już od dłuższego czasu. Uważam, że jest to naprawdę bardzo duży talent, mimo tego, że zawsze są tzw. „niedoróbki” techniczne. Ogromny potencjał, ogromny pomysł. W tym duecie było widać dużo świadomości, rzeczywiście były takie 3 oddzielne sekwencje i to mi się bardzo podobało. Muszę przyznać, że czekam na projekty w stylu tych, które widziałam w jego wcześniejszych kolekcjach. Aga Pou – bardzo sprzedażowa, ale też świetnie skrojona kolekcja przy użyciu bardzo dobrych materiałów. Bardzo mi się podoba, że u projektantki zawsze widać kunszt krawiecki, wszystko leży po prostu idealnie. Trochę rozczarowało MMC w tym roku i myślę, że było to także widać patrząc na powagę, jaka panowała na sali. Ta kolekcja wygląda trochę tak, jakby projektanci obudzili się tydzień temu, że jest jednak pokaz i to niestety bardzo było widać. Czasami myślę, że warto po prostu odpuścić w takich momentach, bo szkoda zawodzić gdy te oczekiwania są naprawdę wysokie i podpisywać się pod czymś, co tak naprawdę nie jest na miarę ich możliwości. Chyba wszyscy wiemy, że te możliwości mają rewelacyjne. Standardowo świetna oprawa, genialny koncert – tego nie można im odmówić, natomiast szkoda, że to co pokazali jest niedokończone i bez pomysłu. Jeżeli chodzi o Dawida Tomaszewskiego to jednak czekam na takie haute coutre jakie on robi. To jest niesamowity talent, ta kolekcja była też ok, ale sytuacja wygląda podobnie jak u MMC – myślę, że potrafi dużo więcej.
fot. Jakub Pleśniarski/LaMode.info
Z przykrością muszę stwierdzić, że jest słabiej, niż było. Opcja najlepszego pokazu dla mnie to oczywiście MMC – cała aura, Asia Horodyńska. Niestety mam wrażenie, że trochę gorsza, niż poprzednie kolekcje, lecz wciąż się wybija na tle całej Alei. Muszę podkreślić, że po raz kolejny potwierdziło się to, że OFF’owe pokazy są dużo lepsze od tych, które są na Alei Głównej. Opcja pokazywania szarych, jersey’owych sukienek czy basiców? To nie są złe rzeczy, ale to nie są projekty, dla których potrzebny jest specjalny pokaz. Są lookbooki, są prezentacje. To są naprawdę ładne rzeczy, ale wciąż basici, a w pokazach na Alei przecież nie o to chodzi. MMC to mój faworyt. Czekam również na Agnieszkę Orlińską, której bardzo kibicuję.
fot. Jakub Pleśniarski/LaMode.info
Kasia Gorol/Jestem Kasia
Jako, że interesuje się modą i prowadzę bloga, to czuję powinność bycia na tym wydarzeniu. Zazwyczaj na FW interesuje mnie głównie Showroom. Lubię oglądać to, co mają nam do zaoferowania polscy projektanci, polskie firmy. Niestety przegapiłam pokaz Łukasza Jemioła, a bardzo lubię jego casualowe propozycje. W tym momencie najbardziej czekam na MMC.
fot. Jakub Pleśniarski/LaMode.info
Karolina Ościk/Cajmel
Przyjechałam tu nie tylko po to, by zobaczyć najważniejsze pokazy, ale przede wszystkim traktuję Fashion Week jako swojego rodzaju event, gdzie mogę spotkać się ze znajomymi z blogosfery i nie tylko. Jeżeli chodzi o pokazy, to do tej pory najbardziej podobała mi się kolekcja Łukasza Jemioła, bardzo lubię jego basicowe rzeczy. Oczywiście czekam na dzisiejsze MMC. Zobaczymy, co jeszcze mnie zaskoczy.
Zajrzyjcie do naszej galerii, tam znajdziecie wszystkie zdjęcia z naszej mody ulicznej 9.edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland.