Gdy na rynku perfumiarskim istniały przede wszystkim sprawdzone, ale i już trochę nudne kwiatowe perfumy, Yves Saint Laurent zaskoczył wszystkich wprowadzając na rynek w 1977 roku orientalny i korzenny zapach Opium. Dziś możesz uwodzić ich młodszą, ale równie zmysłową wersją Belle d’Opium. Zanim to zrobisz, poznaj historię jednych z najbardziej skandalicznych perfum!
Opium YSL – co to za zapach?
Sekret fenomenu klasycznego Opium nie jest jednowymiarowy. Nasze zmysły kuszą przede wszystkim same nuty zapachowe, w większości bazujące na sprawdzonych afrodyzjakach takich jak cynamon, wanilia, mirra czy paczula, które połączone w niezwykłą całość stworzyły kompozycję, która bardzo szybko podbiła serca na całym świecie
Lekko duszny, ale niezwykle zmysłowy zapach pierwotnie miał być skierowany do dojrzałych kobiet, ale życie zweryfikowało te plany. Szybko bowiem okazało się, że po Opium najczęściej sięgały te przed trzydziestką! Dlaczego? Bo ich zdaniem tak zmysłowy zapach miał działać na mężczyzn niemal hipnotycznie.
Dodatkowo perfumy opakowano w oryginalny flakon inspirowany japońskim pudełeczkiem inro, które wykonuje się najczęściej z kości słoniowej. Ma ono charakterystyczne trzy szufladki, w których przechowuje się właśnie liście opium poppy, czyli maku lekarskiego. Skąd taki pomysł? Monsieur Yves Saint Laurent dostał jedno w prezencie podczas pobytu w Japonii i postanowił odtworzyć je w formie buteleczki perfum.
O Opium było głośno także z powodu ich odważnej nazwy – ta wzbudziła podobno nawet protesty społeczności chińskiej w Stanach Zjednoczonych, gdyż ich zdaniem używanie jej w odniesieniu do perfum świadczyło o braku szacunku dla ich historii. Były także głosy, że Yves Saint Laurent propaguje w ten sposób… narkomanię (choć w latach siededziesiątych społeczeństwo w większości przymykało oko na stosowanie miękkich narkotyków)! Cóż, trzeba jednak przyznać, że przez lata zapach ten faktycznie uzależnił od siebie całe rzesze kobiet. I tak jest do dziś…
Sukces perfum Opium był tak ogromny i długofalowy, że w końcu w 1996 marka Yves Saint Laurent podjęła decyzję o stworzeniu ich męskiego odpowiednika – Opium Homme, pachnącego m.in. wanilią, porzeczką, anyżem, pieprzem, paczulą i drzewem sandałowym. To orientalne, elektryzujące połączenie sprawiło, że mężczyźni, tak jak kilkadziesiąt lat wcześniej kobiety, oszaleli na punkcie tej kompozycji. To jednak nie koniec historii o Opium.
W 2000 roku marka postanowiła odmłodzić nieco wizerunek swoich kultowych już perfum i stworzyła niezwykle odważną reklamę z nagą Sophie Dahl. Zdjęcie przedstawia modelkę leżącą na granatowym aksamicie ubraną jedynie w zabójcze, złote szpilki. Jej poza delikatnie sugeruje odbiorcy upojenie zapachem, a może nie tylko nim…
Nowość: wersja Belle d’Opium
Z kolei dziś, dziesięć lat po tym głośnym marketingowym chwycie i ponad trzydzieści lat od pierwszej premiery, Opium pojawia się w kolejnej odsłonie – Belle D’Opium. Tym razem już sama nazwa jest niezwykle dwuznaczna i intrygująca. Belle nawiązuje do piękna, młodości i czystości, natomiast Opium sugeruje zmysłowość, uzależnienie i niebezpieczeństwo. Zaś sam zapach, to jak mówią jego twórcy, pierwszy neo-orientalny zapach Yves Saint Laurent pachnący wyjątkowymi składnikami – akordem Nargilii oraz lilią z Casablanki połączonymi z wonią białych kwiatów, mandarynki, paczuli i drzewa sandałowego. Tym razem flakon również nawiązuje do pudełeczka Inro, ale zaskakuje połączeniem błękitu, złota i czerwieni. A złoty krąg na jego środku to, jak mówią twórcy, nic innego jak okno na świat magii i fantazji. I niech tak pozostanie. Przecież każda z nas marzy o tym, by wyrwać się z szarej rzeczywistości choćby na chwilę.
Zdjęcie główne: Instagram @betinabythebook