Marzec ma szczególne znaczenie dla modowego świata. Obfituje w tygodnie mody, nowe tredny, ciekawe transfery. Sensacją marca 2011 było niewątpliwie znalezienie zastępcy Johna Galliano na stanowisko głównego projektanta Diora. O Riccardo Tisci’m spekulowano jednak na długo przed oficjalną wiadomością.
Historia zatoczyła koło. Dokładnie sześć lat temu, w marcu 2005 roku dom mody Givenchy przedstawił swojego nowego dyrektora kreatywnego – Riccardo Tisci’ego. Zaufano wówczas mało znanemu 30-letniemu projektantowi, który zdążył tylko raz pokazać kolekcję pod swoim nazwiskiem – podczas tygodnia mody w Mediolanie, na kilka tygodni przed ogłoszeniem zmiany. W roli głowy domu Givenchy zastąpił Juliena MacDonalda. Wcześniej fukncję tę pełnili: Alexander McQueen i John Galliano. Włochowi powierzono zarówno linię pret-a-porter, jak i haute couture.
Przez kolejne lata Tisci zdobywał coraz większe uznanie połączeniami tradycyjnej elegancji i modernistycznego sznytu. Do Givenchy pasowała jego ekstrawagancja, a zarazem czystość form. Swoimi pomysłami niewątpliwie przyciągnął uwagę do “odświeżonej” marki. Jego idee – jak ta, żeby do kampanii reklamowej jesień-zima 2010/2011 zaangażować swoją wieloletnią asystentkę, transseksualną modelkę Leę T – niejeednokrotnie zaskakiwały i budziły kontrowersje. Tisci nie miał jednak wątpliwości, że jego Lea T pasuje do wizerunku marki, bo – jak sam mówi – jest elegancka i arystokratyczna.
Riccardo Tisci na pewno jest konsekwentny. Od początku kariery jego muzą jest włoska modelka Mariacarla Boscono – podobnie jak on, tajemnicza. W jego pracy widać ciągłość bez zastrzeżeń o powtarzalność. Wydaje się, że w szytych przez niego strojach odzwierciedla się cała historia marki Givenchy. Nie dziwi więc fakt, że dzieje tego domu mody nie przestają być dla niego inspiracją.
Iron Maiden, sado-maso, arystokracja, religia – oto inne inspiracje tego niezwykle utalentowanego projektanta. O tej ostatniej mówi, że jest “znaczną częścią jego DNA”. Ten absolwent prestiżowej Cantral Saint Martins został wychowany w tradycyjnej włoskiej rodzinie (pośród ośmiu sióstr), dla której konserwatywne wartości miały duże znaczenie. Nie bez powodu w czerwcu 2011 roku będzie można podziwiać przygotowane przez niego specjalne wydanie magazynu Visionaire, poświęcone religii w sztuce.
Tak ważny dla niego katolicyzm miał niebanalne odzwierciedlenie chociażby w jego męskiej jesienno-zimowej kolekcji 2010/2011. Na jego podstawie często tworzy mroczne, gotyckie projekty, które sam woli nazywać “romantycznymi”. Przeciwwagę dla nich stanowić mogą bogato zdobione, aczkolwiek nowoczesne, “nieziemskie” dzieła sztuki, jak te z ostatniej, wiosennej kolekcji haute couture.
Swoje wysokie krawiectwo od dwóch sezonów pokazuje na kameralnych pokazach w showroomie: “Nie jestem przekonany, czy wybieg jest najlepszym sposobem na oglądanie ubrań.” – przyznaje projektant zaskakująco. Jakkolwiek, najważniejsze, że swobodnie daje upust swojej kreatywności. Mamy nadzieję, że jego nietuzinkowe pomysły będą owocowały przepięknymi kreacjami także z metką Dior.