W obliczu ostatnich zaskakujących zmian na fotelach dyrektorów kreatywnych, marka Saint Laurent zaskoczyła podwójnie. Choć o objęciu głównego stanowiska przez Anthony’ego Vacarello mówiło się w kuluarach od dawna, dla wielu wielbicieli brandu ta decyzja była zaskoczeniem. Równie emocjonującym i szeroko komentowanym gestem okazała się także inna decyzja zarządu – mianowicie ta o usunięciu zawartości konta instagramowego YSL zbudowanego za czasów “panowania” Hedi’ego Slimane’a.
Symboliczny gest odcięcia się od przeszłości i otwarcia zupełnie nowego rozdziału czytany jest dwojako. Czy poprzedni projektant traktuje okres swej dzialalności w Saint Laurent jako część własnego dorobku twórczego i wraz z odejściem z marki „zabiera” swoją spuściznę, czy też marka odkreśla grubą kreską to co było od teraźniejszości, dając tym samym Vacarello białą kartę?
Kwestia ta podzieliła też samych internautów: miłośnicy talentu Slimane’a czytają ten gest jako swoistą niewdzięczność zarządu domu mody, który to projektant w ciągu czterech lat uczynił jednym z najbardziej dochodowych i prestiżowych. Inni z kolei ignorują to symboliczne posunięcie tłumacząc, że Instagramowe konto, wokół którego powstało tyle szumu i tak było martwe – od czasu gdy Slimane objął dowództwo pojawiło sie na nim raptem kilka zdjęć.
Niezależne od tego, jakie były rzeczywiste podstawy tej decyzji, powyższe zamieszanie dobrze obrazuje, jak wciąż emocjonująca jest kwestia zmian, które zaszły we francuskim brandzie, a także jaką siłę ma – w co nikt dziś nie wątpi – Instagram.
fot. Instagram.com/ysl