Joanna Klimas – jedna z najsłynniejszych rodzimych projektantek, zasiądzie w jury międzynarodowego konkursu dla młodych adeptów mody – Fashion Culture. Redakcji Lamode.info opowiedziała o motywach swojej decyzji oraz o spojrzeniu na polską modę.
Dlaczego zdecydowała się Pani wziąć udział w projekcie Fashion Culture?
Wprawdzie jest coraz więcej konkursów dla młodych projektantów mody, jednak ten jest wyjątkowy. Nie zdarzyło się bowiem jeszcze, żeby razem na jednym wybiegu stanęli projektanci i absolwenci z najlepszych polskich i brytyjskich szkół.
Oczywiście powinniśmy być dumni z tego, co i jak projektujemy. Warto jednak pamiętać, że nasz design nie jest tak ukształtowany, silny jak w innych krajach. Nie mamy wielopokoleniowej tradycji, a ona jest potrzebna do wszystkiego. Rodzimy się w pewnym otoczeniu, oddychamy tym co nas otacza, uczymy się, jak być twórczym. My w tej chwili poznajemy wszystko na nowo. Inspirujemy się tym, co jest na świecie. Ciągle jeszcze niestety szukamy własnego języka. Jednak jestem przekonana, że to tylko kwestia czasu. Takie projekty, jak Fashion Culture na pewno pomogą w rozwoju naszej mody.
Pomijając fakt, że już sam tytuł jest fenomenalny. Od kilku lat mam wręcz obsesję na punkcie połączenia wyrazów moda i kultura. Wydaje mi się, że w Polsce wciąż nie dorośliśmy do tego, aby modę traktować jako część naszej kultury – a to bez wątpienia klucz do jej rozwoju.
Czym jest więc moda polska?
Projektowanie mody bywa postrzegane, jako zajęcie dla mało ambitnych dziewcząt – pusty, powierzchowny świat. To wynik właśnie tego, że moda nie jest traktowana jako część kultury, a jako część życia towarzyskiego. W gazetach na całym świecie jak chociażby New York Times jest dział poświęcony sztuce czy life style’owi, gdzie piszą niezależni krytycy. W Polsce o modzie pisze się niemal wyłącznie w kontekście kronik towarzyskich.
Kiedy dowiedziałam się, że w przypadku projektu Fashion Culture – ktoś wreszcie złożył te dwa słowa, na których tak mi zależy, stwierdziłam, że muszę w to wejść! Myślę, że jest to w pewnym sensie próba przywrócenia modzie takiej rangi, na jaką zasługuje.
Czy jesteśmy już gotowi, aby podołać temu wyzwaniu?
Jest to dla nas, a tym bardziej dla młodych projektantów ogromne wyzwanie. Kiedy ja rozpoczynałam swoją modową ścieżkę, nawet nie mogłam marzyć o tym, żeby pojawić się na jednym wybiegu obok międzynarodowych designerów. Myślę, że tutaj kluczowym jest wymiana doświadczeń, my czerpiemy z ich projektowania, oni z kolei dostają kontakt z inną kulturą, innym myśleniem o projektowaniu. Każda wymiana jest twórcza.
Myśli Pani, że nasi projektanci mogą bez kompleksów stanąć obok absolwentów słynnej Central St. Martins?
Ja w ogóle nie myślałabym w tych kategoriach. Myślę, że przede wszystkim mamy szansę się czegoś nauczyć i na to głównie powinniśmy postawić nacisk. Powiem szczerze, że na poziomie projektów szkolnych nasza moda nie odbiega aż tak bardzo od mody brytyjskiej. Moim zdaniem różnimy się w tym dalszym procesie adaptowania mody do życia. Oryginalne i szalone projekty haute couture oczywiście są ważne i potrzebne, ponieważ pomagają rozwijać wyobraźnię i kształtować wrażliwość młodego człowieka. Jednak najważniejsza jest moda do noszenia na co dzień, u nas to wciąż kuleje.
Jak to jest w przypadku szkół projektowania. Czy są one potrzebne dla osób chcących spróbować swoich sił w tej dziedzinie? A może wręcz przeciwnie
Wydaje mi się, że odpowiedź jest oczywista – dobra szkoła jest niezwykle istotna. Wykształcenie jest z pewnością bardzo ważnym elementem ścieżki projektanta, jednak nie wystarcza ono do tego, aby móc osiągnąć sukces. Wydaje mi się raczej, że jest to kwestia odpowiednich proporcji talentu, środowiska, ogromnej pracy i odporności, która w tym zawodzie jest niezbędna. Ale oczywiście dobra szkoła, to dobra edukacja, czyli także więcej możliwości pracy po jej zakończeniu.
Czy już miała Pani okazję zapoznać się z twórczością projektantów, którzy wezmą udział w Fashion Culture?
Faktycznie część już poznałam, bardzo cieszę się, że polscy projektanci dostali taką szansę. Myślę, że nie będzie żadnego negatywnego zaskoczenia, nie będzie sytuacji, że projekty polskich i brytyjskich absolwentów są nieporównywalne. Jestem pewna, że to dla wszystkich ogromna szansa, mam nadzieję, że ją wykorzystamy.
Również mamy taką nadzieję i z niecierpliwością czekamy na konkurs. Dziękuję za rozmowę.