Warto odwiedzić
Logotyp serwisu lamode.info

Z WIZYTĄ U JOANNY KLIMAS – POLSKIE PRÊT-À-PORTER NA MURANOWIE

Francuska muzyka, prawdopodobnie najlepsza kawa w mieście, inspirująca przestrzeń – zajrzyjcie z nami do pracowni Joanny Klimas, z którą na warszawskim Muranowie rozmawiamy o fashion weeku, modzie polskiej i planach na przyszłość.

Z WIZYTĄ U JOANNY KLIMAS – POLSKIE PRÊT-À-PORTER NA MURANOWIE 7416 127959

Chociaż Muranów znajduje się w centralnej części Warszawy – to mieszkańcy czasem o nim zapominają, a miłośnicy polskiej mody kierują swoje kroki raczej w kierunku ulicy Mokotowskiej. Niekoniecznie słusznie…

 

Na Muranowie znajduje się bowiem atelier Joanny Klimas, przestrzeń funkcjonalna, czysta i inspirująca jednocześnie. Siedząc przy stoliku sączymy kawę, przeglądamy magazyny o modzie i podziwiamy wiszącą na wieszakach kolekcję. Przechodząc kawałek dalej trafiamy do części, w której znajduje się pracownia, a w niej cały zespół z zapałem pracujący nad najnowszymi projektami.

 

Chociaż atelier Joanny Klimas mieści się tu dopiero trzeci rok, to nie brak w nim rzeczy, których historia jest o wiele dłuższa. Takim, bez którego projektantka nie wyobraża sobie pracy jest duży stół towarzyszący jej niemal od początku działalności. Ciekawą historię kryją ustawione równo w rządku segregatory – w niektórych bowiem można znaleźć rysunki i wykroje z początku lat 90.

 

Może się jeszcze kiedyś przydadzą, w końcu wszystko w modzie powraca – żartuje Joanna Klimas.

 

 

Z WIZYTĄ U JOANNY KLIMAS – POLSKIE PRÊT-À-PORTER NA MURANOWIEfot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO


 

Zwiedzamy antresolę, co do której są także ambitne plany – projektantka chciała bowiem, aby miejsce które stworzyła łączyło różne dziedziny sztuki i kreowało nową jakość.

 

Wszystko jeszcze przede mną. Niestety zawsze brakuje czasu na realizację marzeń i planów. Jednak spójrzcie sami, Muranów to idealne miejsce do rozwoju sztuki, te kamienice, duże okna, zachęcają do tego, żeby otwierać tu butiki lub sklep z designem czy klimatyczną kawiarnię.


Wracamy więc do stolika z kawą. Co z tą polską modą? – pada pytanie, które od dłuższego czasu jest bardzo silnie obecne w mediach.

 

Trochę nie rozumiem negatywnego zamieszania, jakie się wytworzyło wokół nas projektantów. Zwłaszcza w kontekście łódzkiego fashion week. Ja bardzo chciałam wziąć w nim udział i pokazać tam swoją kolekcję, ponieważ wydaje mi się, że na całym świecie nie ma drugiej imprezy z taką ideą, która daje szansę zaprezentowania swojej twórczości każdemu i to zupełnie za darmo. Niestety z powodu innych planów w tym sezonie musiałam zrezygnować.


Z drugiej strony nie ukrywam, że w Polsce brakuje prawdziwego rynku mody, brakuje multibrandów, w których byłyby sprzedawane kolekcje Prêt-à-porter, ale to z pewnością nie jest wina organizatorów. Swoją drogą jestem pewna, że to już wkrótce się zmieni.


Skąd ten optymizm?

 

Widać, że branża mody jest teraz w uderzeniu, co z pewnością zaowocuje wysypem talentów. Niestety nawet jak te talenty się wysypią to za bardzo nie mają gdzie. Głównym problemem jest wciąż brak siły nabywczej, mimo wszystko łatwiej jest pójść do sieciówki i kupić kilka swetrów czy t-shirtów nienajlepszej jakości, niż jedną rzecz od projektanta. Ale wierzę, że moda na polską modę niedługo nastanie!

 

 

Z WIZYTĄ U JOANNY KLIMAS – POLSKIE PRÊT-À-PORTER NA MURANOWIEfot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO



A jaka jest zdaniem Joanny Klimas moda polska…

 

Wydaje mi się, że ja działam trochę w zawieszeniu i nie wpisuję się w dwa główne nurty, jakie widoczne są w tej branży. Pierwszą bazę tworzą projektanci, których domeną są suknie tzw. „na czerwony dywan”, z kolei druga grupa to młodzi i niepokorni projektanci offowi. A przecież te słynne fashion weeki, które odbywają się dwa razy do roku w Londynie, Nowym Jorku, Mediolanie i Paryż to po prostu Prêt-à-porter. Tam powstają trendy, nowe pomysły, wielkie powroty dawnych form i stylów, które znowu stają się trendy. To nie znaczy, że od razu wszystko widzimy na ulicy, ale to są kolekcje, które potem wpływają na to jak wygląda ulica. Przecież moda to także, a może przede wszystkim ulica – czyli głównie Prêt-à-porter. Kiedy kilka sezonów temu wróciłam do gry pokazując kolekcję na fashion weeku, media i środowisko podchodziło do mnie z dystansem. Potwierdziłam jednak, że daleko mi do „modowego dinozaura” i że nie powiedziałam jeszcze swojego ostatniego słowa.


Bez wątpienia dużym krokiem było otwarcie własnego atelier…

 

Kiedy otworzyłam pracownię na Muranowie i tu właśnie zorganizowałam swój pierwszy pokaz postanowiłam, że ustawię się w opozycji i nie będę tworzyć kolekcji wieczorowych, jednak środowisko zweryfikowało moje plany. Wiem, że bez tego praktycznie nie istnieje się w mediach – bo niestety dziś media to głównie kroniki towarzyskie, a klienci sugerują się z reguły tym, co zobaczą na swojej ulubionej gwieździe niż na wybiegu.


W pewnych kwestiach podziwiam młode pokolenie i młodych projektantów, którzy w biznesie odnajdują się świetnie. Mają wyczucie i znają marketingowe mechanizmy, czasem zanim jeszcze uszyją kolekcję już szukają medialnej twarzy, która będzie promować ich markę.


Więc gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Joanny Klimas?

 

W przyszłości wyobrażam sobie dom mody Joanny Klimas. Chciałabym z jednej strony tworzyć kolekcje pokazowe, które będą budować odpowiedni klimat i wizerunek marki, z drugiej skupić się na modzie Prêt-à-porter, która sprawdzi się na polskich (i nie tylko) ulicach.


Chociaż Joanna Klimas twierdzi, że w Polsce nie istnieje prawdziwy rynek mody, to na tym, który jest udaje się jej funkcjonować już od ponad 15 lat. Miłośników prostoty i wyrafinowanego stylu projektantki nie brakuje, a ona sama zdaje się potwierdzać, że w modzie niekoniecznie chodzi o to, żeby ciągle szokować i zaskakiwać, ale żeby odnaleźć swoje miejsce i potrafić się na nim utrzymać.

 

podobne artykuły