Warto odwiedzić
Logotyp serwisu lamode.info

Z WIZYTĄ U… BIZUU

Dla projektowania porzuciły stabilne posady. Teraz udowadniają, że praca w duecie jest gwarancją sprawnego funkcjonowania w branży mody. Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak z bizuu opowiadają nam m.in o czym marzą i o tym, że ryzyko się opłaca.

Z WIZYTĄ U… BIZUU 9426 126343

Wolą spędzać czas z rodziną w domu, niż chodzić na branżowe imprezy i bankiety. Zależy im na bizuu a nie na tym żeby wszyscy wiedzieli, że to akurat one kryją się pod tą marką. Nie chcą być na świeczniku. Dwa lata temu porzuciły stabilne posady z miłości do mody. Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak dzięki bizuu właśnie spełniają swoje marzenia.

 

Z wykształcenia jedna jest architektem wnętrz, druga radcą prawnym. Ale to moda wygrała w ich życiu. I właśnie o tym redakcja LAMODE.INFO rozmawiała z projektantkami w warszawskim butiku bizuu przy ulicy Koszykowej.

 

Jak zaczęło się Wasze zainteresowanie modą?

 

Blanka: Moda od zawsze była obecna w naszym życiu. Już nasza babcia była tz. fashionistką i w tamtych trudnych czasach była ikoną mody w swoim mieście. Miłość do mody zaszczepiła naszej mamie, która później przekazała ją nam. Dlatego moda była wciąż obecna w naszym życiu, choć nigdy nie sądziłyśmy, że będziemy z nią kiedykolwiek związane zawodowo.


Zanim stworzyłyście bizuu zajmowałyście się zupełnie czymś innym.


Blanka: Często są dwa scenariusze. Kiedyś był taki film z Gwyneth Paltrow – „Przypadkowa dziewczyna”. Pokazano w nim dwa warianty życia. Jakby potoczyło się gdyby zdążyła na metro i gdyby nie zdążyła. My jednak wybrałyśmy ten scenariusz, że spróbujemy z modą. Niech wygra to, co jest w naszym sercu, nie do końca w rozumie, w rozsądku. I okazało się, że jeśli robisz coś z pasją to rzeczywiście działa.


Zuzia: Może to jest nieco banalne, ale jak myślę o tym to wiem, że marzenia się spełniają. Bo gdzieś tam w środku, podczas całej mojej poprzedniej drogi zawodowej gdzie zajmowałam się projektowaniem wnętrz, nawet jak zaczynałam studia, to żałowałam, że to nigdy nie była moda. Zawsze wydawało mi się jednak, że jest już za późno na tą rewolucję w życiu i że nie jestem już w stanie dojść do czegoś fajnego. A jednak nam się udało.


Dlaczego więc od początku nie myślałyście o studiach związanych z modą? Nie byłyście pewne czy to dobry sposób na życie?


Blanka: Nie miałyśmy takiej pewności i pewnych umiejętności – rysunek wydawał nam się wtedy niezbędny. To, że nie damy sobie rady, jakiś lęk, strach, że może nie do końca mamy taką artystyczną duszę. Jednak okazuje się, że dusza artystyczna to jedna rzecz. Druga to jest jednak umiejętność prowadzenia biznesu, jeśli chce się z tego stworzyć firmę i nie tylko być niszowym projektantem.  Być może właśnie dzięki temu, że postanowiłyśmy to robić razem a nie każda osobno to udało nam się stworzyć markę i zarazem dobrze prosperującą firmę.


Zuzia: Jednak nasze wykształcenie przydaje się w tym wszystkim. I jedno i drugie. Studia artystyczne bez względu na kierunek są bardzo rozwojowe. Ukierunkowują i dają własne poczucie estetyki. Jednak jak zaczęłam pracę to ciężko było mi powiedzieć, że jestem już maksymalnie do tego przygotowana. Okazuje się, że to praktyka i doświadczenie przede wszystkim buduje. Połączenie naszych podstaw z jednej strony artystycznych z drugiej prawniczych sprawiło, że jakoś nam się udaje.

 

Z wizytą u Bizuu

fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO


Jak do tego doszło, że postanowiłyście rzucić pracę i zacząć od nowa?


Blanka: To jednak dziecko powoduje w życiu wiele zmian, oczywiście takich na plus. Człowiek jest skłonny do większego ryzyka, a czas urlopu macierzyńskiego jest takim okresem przejściowym w życiu kobiety. Ja wtedy miałam przerwę w pracy, byłam w domu i wówczas zaczęłam intensywniej myśleć nad pewnymi kwestiami. Zuzia w tym czasie projektowała wnętrza, ale pojawiło się nagłe zapotrzebowanie na suknie na wesela dla naszych koleżanek. W sklepach nie było nic ciekawego a nasze koleżanki ze względu na to, że zawsze coś sobie wymyślałyśmy i zawsze miałyśmy coś innego niż to, co było dostępne, zapytały czy mogłybyśmy przygotować coś dla nich. To była taka iskra do tego, żeby stworzyć pierwszą mini kolekcję. By potem zaryzykować – pierwszy mały sklep w poznańskim Starym Browarze, później ten warszawski oraz sklep internetowy. I tak drobnymi krokami w bardzo krótkim czasie.


Jesteście wciąż związane z Poznaniem?


Blanka: Tak, ja wciąż mieszkam w Poznaniu. Zuzia przeprowadziła się natomiast do Warszawy, przez co każda z nas pilnuje innej części firmy. Ja jestem odpowiedzialna za produkcję, Zuzia jest odpowiedzialna za marketing i PR. To jest chyba nasz duży atut, że jesteśmy we dwie. Że jesteśmy siostrami i potrafimy się dogadać.


Zuzia: Nawet jak czasem pojawiają się drobne konflikty to jednak wygląda to zupełnie inaczej niż jak działa się nawet z przyjacielem czy znajomym, bo co w rodzinie to nie zginie (śmiech).  Dlatego na pewno jest nam trochę łatwiej. Też mamy ogromne wsparcie od całej naszej rodziny – Blanki męża, naszych rodziców i brata.


Są zaangażowani w bizuu?


Blanka: Rodzice bardziej mentalnie natomiast nasz brat, który jest prawnikiem i ma kancelarię prawną obsługuje nas z punktu widzenia prawnego.

 

Zuzia: Co okazuje się niezwykle pomocne, bo pojawia się coraz więcej problemów typu plagiaty.


Blanka: Zaczęło nas to już dotyczyć. Kiedyś czytałam taki artykuł, że w momencie, kiedy zaczynają pojawiać się podróbki to znaczy, że marka zaczyna być znana. Czyli bizuu staje się bardziej rozpoznawalne.


Czy tak rzeczywiście do tego podchodzicie?


Zuzia: Czasem to boli – wiadomo, ale z drugiej strony to w pewnym sensie docenienie. Wiadomo, że z tym walczymy. Inaczej się nie da póki to nie jest na taką szeroką skalę. Ale i tak jesteśmy zawsze krok do przodu a podróbka zawsze będzie krok do tyłu.


Wyobrażacie sobie prowadzenie oddzielnych marek?


Blanka: Nie, bo samym by nam się to nie udało. Każdej z nas czegoś by brakowało. Zawsze jest potrzebna ta druga żeby przyhamować, powiedzieć okej masz rację to jest super pomysł. Motywujemy się wciąż i wspieramy, a przede wszystkim uzupełniamy.


I też jedna dla drugiej jest takim barometrem. Np. Zuzia sama pojechała do Włoch po tkaniny bo zazwyczaj jest tak, że się zachłystujemy jak jesteśmy razem. Teraz postanowiłyśmy to podzielić. Jak jesteśmy we dwie wszystko jest piękne, a potem – a mogłyśmy tego nie kupować, a po co, to nam nie pasuje. Teraz podzieliłyśmy się, że jedna wyszukuje tkaniny i przywozi całą gamę, a potem druga na chłodno je ocenia.


Zuzia: Staramy się coraz bardziej podchodzić do tego marketingowo i biznesowo, bo to jednak jest biznes, ale tworzony z pasją. My przede wszystkim wciąż się uczymy i wiele już dowiedziałyśmy się w ciągu tych 2 lat. Może być tylko lepiej – wyciągając wnioski ze wszystkiego, co było. Jeździmy po świecie szukając wciąż ciekawych tkanin i inspiracji. Myślę, że teraz też ciekawy czas jest przed nami, bo dostałyśmy dofinansowanie z Unii tzw. Paszport Eksportu. To jest karta, która otwiera nam szansę na rynki zagraniczne.


Blanka: Chcemy żeby marka stała się rozpoznawalna także za granicą. Nie tylko w Polsce.


Jakie zagraniczne rynki Wam się marzą?


Blanka: Japonia, Rosja a największym marzeniem wiadomo, jest Francja, bo nasza marka ma paryski rodowód. Ale to byłaby już taka wisienka na torcie – jeżeli Francuzki by nas doceniły.


Zuzia: Dostajemy póki, co wiele sygnałów, że powinnyśmy być w Japonii, że nasze kolekcje wpasują się tam.


Pracujecie w duecie – która z Was częściej stawia na swoim i nie potrafi pójść na kompromis?


Blanka: Tutaj muszę się przyznać, że to jestem ja. (śmiech) Ale to chyba wynika ze starszeństwa.


Zuzia: Jeśli wybitnie się nie zgadzam to wtedy nie ustąpię. Ale myślę, że w większości sytuacji bez problemu dochodzimy do kompromisu.


Blanka: Mamy podobną estetykę, co jest niezwykle ważne. Poza tym nie wtrącamy się w działkę drugiej. Wszystko z punktu widzenia księgowego i produkcyjnego Zuzia odstąpiła mi w Poznaniu i tam wszystko dzieje się naturalnie, nie omawiamy tego. Tak samo ja tutaj nie uczestniczę w działaniach marketingowych. Tak się podzieliłyśmy. Trochę ze względu na wykształcenie.


Dlaczego zdecydowałyście się obrać taki profil marki?


Zuzia: To początkowo wynikało z naszych potrzeb, które tak naprawdę zdefiniowały tą markę. Od początku nasze projekty to były rzeczy, które same chciałyśmy mieć i nosić. I to było takim głównym wyznacznikiem czy to jednak produkujemy czy nie. Teraz po dwóch latach działalności marki  bardziej patrzymy na potrzeby rynku. Mamy większą wiedzę o tym, co kobiety kupują, czego oczekują, w czym czują się najlepiej i staramy się to wszystko brać pod uwagę. Bardzo pomaga nam również to, że dużo czasu spędzamy w butikach i w Poznaniu i w Warszawie, gdzie mamy bezpośredni kontakt z klientkami. To nam ogromnie pomaga w projektowaniu i przygotowywaniu kolejnych kolekcji.


Blanka: Wcześniej tworząc kolekcję myślałyśmy tylko o sobie i o naszych potrzebach. O naszej figurze, bo każdy z nas sam wie, w czym wygląda dobrze a w czym gorzej. My projektując myślałyśmy o naszych sylwetkach. A teraz właśnie przez to, że mamy taki bliski kontakt z naszymi klientkami myślimy o nich, o ich potrzebach i sylwetkach. To spectrum kobiecej figury poszerzyło się. Projektując zastanawiamy się, w czym dobrze wyglądałaby ta pani, a w czym ta, a w czym inna. Trzeba pomyśleć, jaka sukienka byłaby dobra dla takiej figury, a jaka dla innej. Wiadomo – wciąż opiera się to na naszej stylistyce i estetyce. Tutaj mamy właśnie przewagę nad naszymi kolegami z branży, bo same jesteśmy kobietami i same na sobie możemy sprawdzić to, co zaprojektujemy. Poza tym uważamy, ze rzecz zyskuje na człowieku. Nie z każdą marką to się sprawdza, ale z naszą tak.

 

Z wizytą u Bizuu

fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO


Jak scharakteryzowałybyście swoje projekty?


Blanka: Na pewno są bardzo dziewczęce i kobiece zarazem. Jesteśmy zarówno dla dojrzałych kobiet jak i nastolatek. Myślę, że tym się charakteryzujemy na naszym rynku. Jesteśmy obecne we wrocławskim butiku JOLLI i tam dostępne są kolekcje wszystkich polskich projektantów – z rozpoznawalną marką. Ostatnio przechodząc przez ten butik zauważyłam, że jesteśmy bardzo charakterystyczne. U nas jest dużo koloru albo bieli z czernią. Jest u nas ten dominujący w wielu odcieniach róż, który przewija się właściwie przez wszystkie kolekcje. Od bladości po bardzo intensywne fuksje. Ta kropla różu jest obecna w każdej kolekcji.


Zuzia: Wiadomo, że są kobiety, które w naszej estetyce w ogóle się nie odnajdują. Ale tak jest u każdego projektanta.


Blanka: Nie projektujemy dla wszystkich, bo tak się nie da. Jak się jest dla wszystkich to tak naprawdę dla nikogo. My mamy swoją wierną grupę klientek, która wciąż się powiększa. Im jesteśmy bardziej rozpoznawalne tym jest więcej klientek, co widać świetnie chociażby po sklepie internetowym. Ta sprzedaż internetowa z każdym miesiącem wzrasta.


Jaka jest kobieta bizuu?


Zuzia: Przekrój kobiety bizuu jest dość szeroki. Są to na pewno kobiety bardzo zaangażowane w pracy, młode dynamiczne mamy.


Blanka: Kobieta bizuu to taka, która kocha modę i lubi zaszaleć. Dla której ważna jest sukienka, która jest u nas najważniejszym elementem. Od niej zaczynałyśmy i zawsze jest obecna w naszych kolekcjach. Choć poszerzamy asortyment o torby czy spodnie to nadal ta sukienka jest najważniejsza. Jak powiedziała kiedyś o nas redaktor naczelna Gali, Agnieszka Jastrzębska – królowe sukienek. I coś w tym jest, to nas charakteryzuje. Ta sukienka jest taką naszą wizytówką. I kobieta bizuu uwielbia w taki właśnie sposób podkreślić swoją kobiecość.


Rzeczą, którą przede wszystkim powinna mieć od Was w swojej szafie jest, zatem sukienka?


Zuzia: Tak, bo jest całym ucieleśnieniem naszej marki i najbardziej się z nią identyfikujemy. Jest to też w jakimś stopniu forma stylistycznej wygody, bo nie wymaga wiele. Niektóre sukienki są na tyle uniwersalne, że sprawdzają się w wielu sytuacjach. W dzisiejszych czasach taka jest właśnie kobieta bizuu – aktywna i zawodowo i rodzinnie.


Jaką znaną osobę chciałybyście ubierać?


Zuzia: Na pewno Kate Middleton.


Blanka: Dla mnie to wciąż jest Sarah Jessica Parker. To zamiłowanie do Carrie Bradshaw zostało mi jeszcze z dawnych czasów. Ona mogłaby spokojnie chodzić w naszych rzeczach.

 

A z Polski?


Blanka: To będzie nasza słodka tajemnica (śmiech). Te, które już noszą nasze projekty to są takie gwiazdy, z którymi związane jesteśmy od początku, które uwielbiamy – Kasia Zielińska, Agnieszka Szulim czy Weronika Książkiewicz. Marzy nam się wiadomo – ciągłe poszerzanie tej listy klientek gwiazd. Dla nas taką niesamowitą rzeczą w odniesieniu do młodości jest to, że Anita Lipnicka w teledysku wystąpiła w naszej sukni.


Zuzia: Słuchałyśmy jej piosenek jak byłyśmy nastolatkami. I wiele lat później kontaktuje się z nami i mówi, że chciałaby ubrać właśnie naszą sukienkę. To był taki moment dumy i wzruszenia jednocześnie. Każdy przecież zna jej piosenki.


Blanka: Teraz także pani Grażyna Torbicka została naszą klientką. Ona jest niezwykłą ikoną stylu i niesamowitą postacią. Przepiękną kobietą, która odniosła ogromny sukces. Było to dla nas ogromne wyróżnienie, kiedy doceniła nasze projekty.


Czy projektowałyście jakąś sukienkę z myślą tylko o tej jednej, wybranej osobie?

 

Blanka: I to nie raz m.in. dla Agnieszki Szulim, kilka razy dla Weroniki Książkiewicz, z którą pracowałyśmy przy serialu. Grała w „Rezydencji” gdzie była projektantką mody nie do końca posiadającą potrzebne umiejętności. Podkradała, więc swojej zdolnej asystentce projekty, które były naszymi.


Zuzia: Gościnnie wystąpiłyśmy też w odcinku, w którym odbywał się pokaz mody. Siedziałyśmy w pierwszym rzędzie i komentowałyśmy naszą kolekcję (śmiech).

 

Z wizytą u Bizuu

fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO


Marzy Wam się własny pokaz?


Blanka: To jest nasze wielkie marzenie, które miejmy nadzieję niebawem się spełni.


Zuzia: Wiadomo, że nie jest to łatwe. Czasy też są trudne, ale będziemy się z całych sił starać.

 

Często wspominacie o rodzinie. Jak się spotykacie moda jest jednym z głównych tematów rozmów?


Zuzia: Nie. Coraz bardziej staramy się to oddzielić. Swojego czasu na początku wszystkie spotkania kończyły się na tym temacie. Teraz potrzebujemy od tego oddechu przy niedzielnym obiedzie.


Czyli da się?


Zuzia: Często trudno jest to w głowie wyłączyć, bo to jest w końcu nasza pasja. I nie ma czegoś takiego, że o godzinie 17 odcinamy się od tego. Jednak o tym myśli się cały czas. Ale rodzina dla nas jest największą wartością, dlatego trzeba to czasem rozgraniczyć.


Poza poprzednimi posadami poświęciłyście coś jeszcze dla mody?


Blanka: Ja nie czuję żebym coś poświęciła, choć kiedyś się nad tym zastanawiałam. Przez moment bardzo się bałam, że poświęciłam czas mojego dziecka, ale potem stwierdziłam, że za dużo człowiek wymaga od siebie. Spędzam z nim sporo czasu, który niestety jest podzielony na niego i na pracę. Na pewno poświęciłyśmy w jakimś stopniu życie towarzyskie.


Zuzia: Nasze znajomości. Bo przyjaźnie są i zawsze będą. Przyjaciele, ci prawdziwi zawsze zrozumieją. I zawsze będą nas wspierać.


Blanka: Poświęciłyśmy życie towarzyskie, ze względu na priorytety, którymi dla nas zawsze będzie rodzina, a później praca.


Zuzia: Szczególnie, że początek zawsze jest taki intensywny. W dużym stopniu trzeba się zaangażować i dać z siebie bardzo dużo żeby to miało sens.


W ciągu tych dwóch lat odkąd macie własną markę coś Was zaskoczyło pozytywnie w nowej rzeczywistości?


Zuzia: Na pewno zaskoczyło nas to, że Polki tak nas pokochały. W to nie mogłyśmy po prostu uwierzyć.


Blanka: Zaskoczyło nas też na pewno to, że nie mając tego wykształcenia modowego udało nam się osiągnąć tyle w tak krótkim czasie. Jeżeli chodzi o oddźwięk świata mody to też mamy bardzo pozytywne sygnały. Przemiły jest duet Paprocki[&]Brzozowski, który jest dla nas taką ikoną w polskiej modzie. Jak powiedzieli nam, że naprawdę sporo osiągnęłyśmy w tak krótkim czasie to był duży komplement. To właśnie nas zaskoczyło, że ten świat mody też potrafi być życzliwy i fajny, choć niektórzy nas przed nim ostrzegali.


Jesteście teraz spełnione?


Tak (jednogłośnie).


W takim razie czego Wam jeszcze życzyć?


Tego pokazu, najpierw w Warszawie. Wszystko małymi krokami i wszystko po kolei. Nie od razu Rzym zbudowano. I może jeszcze tego, żebyśmy nie straciły właśnie tej pasji i wiary w to, co robimy.


Dziękuję za rozmowę.

podobne artykuły