REKLAMA
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA

|EXCLUSIVE| ALEXI LUBOMIRSKI – WYWIAD Z FOTOGRAFEM

Książę wśród fotografów, szczęśliwy mąż i ojciec. Z Alexim Lubomirskim w jego nowojorskim studiu rozmawialiśmy m.in. o dzieciach, tradycji i asystowaniu Mario Testino. Polecamy nasz wywiad!

|EXCLUSIVE| ALEXI LUBOMIRSKI – WYWIAD Z FOTOGRAFEM 18881 121723
REKLAMA

Rozmawiałam z kilkoma osobami na jego temat. I z tymi, które bezpośrednio z nim pracowały, z tymi, które są w jego zespole i z tymi, których znajomi mieli taką okazję. Opinie były niemalże jednakowe – Alexi Lubomirski to jeden z najbardziej czarujących mężczyzn, jakich przyszło im spotkać. O jedynym księciu wśród fotografów mówi się więc w superlatywach. Jest szalenie kulturalny, szarmancki i sympatyczny. Gwiazdy z którymi pracuje nie szczędzą mu słów pochwał za profesjonalizm i świetną atmosferę na planie. A na zdjęciach uchwycił ich już całą plejadę – od Kate Winslet, Jennifer Aniston, Beyonce, Mirandy Kerr, Anne Hathaway, aż po Sarah Jessicę Parker, Anję RubikMagdę Frąckowiak. Mówi, że fotografowanie znanych osób to wyzwanie nie mniejsze niż fotografowanie własnych dzieci, o których opowiada najwięcej i najchętniej. Możecie się o tym przekonać czytając nasz wywiad. Z Alexim Lubomirskim spotkaliśmy się w jego nowojorskim studiu, gdzie rozmawialiśmy m.in. o jego synach, tradycji i asystowaniu Mario Testino.

Czym dla Ciebie jest tradycja?

Tradycja jest ściśle związana z historią mojej rodziny (fotograf pochodzi ze słynnego rodu Lubomirskich, w związku z czym nosi książęcy tytuł – przyp. red.), jednak na przestrzeni wieków zaszło w niej bardzo dużo zmian, wiele zwyczajów odeszło w zapomnienie, niektóre nie mają już znaczenia. Jednak właśnie ta pewna, przyjęta przez przodków tradycja, te wartości których możesz się trzymać, kierować się nimi – wszystko to sprawiło, że wpadłem na pomysł napisania książki dla synów. Powodów było oczywiście więcej, ale zrozumiałem, że te elementy tradycji rodzinnej są szczególnie istotne w czasach, gdy ona sama staje się mniej ważna. Według mnie tradycja wyznacza pewne kierunki i wartości, za którymi warto podążać.

Myślisz, że tradycja jest ważna nie tylko w przypadku gdy jesteś arystokratą?

Wydaje mi się, że w ogóle jest potwornie ważna. Szczególnie w naszych zwariowanych czasach, gdzie bardzo istotne jest mieć coś, za czym można podążać i czym się kierować. Każdą minutę poświęcasz na social media, telefon czy e-maile, więc ciężko znaleźć w tym wszystkim czas na jakąkolwiek refleksję. Obecnie bardzo skupiamy się na sobie, patrzymy na własne potrzeby, realizujemy kolejne pragnienia, a chodzi po prostu o bycie dobrą i uczynną osobą. Dlatego tradycja jest tak ważna, bo pomaga nam i zwraca uwagę na to, by być dobrym dla innych ludzi i pamiętać, by poświęcać im czas.

Będąc przy temacie tradycji. Jaki masz stosunek do swoich polskich korzeni? Wziąłeś ślub w Polsce, więc podejrzewam, że to ważne dla Ciebie miejsce.

Moje pochodzenie jest dla mnie bardzo ważne, tym bardziej, że jestem dzieckiem wielu narodowości. Mój ojciec był pół Polakiem, pół Francuzem, a mama z kolei pół Peruwianką, pół Angielką. Dlatego kiedy dorastałem, było to dla mnie dość pogmatwane. Ważne było dla mnie poznanie przodków z każdej strony, ich historii, dzięki czemu mogłem to w sobie uporządkować. Zawsze starałem się połączyć to wszystko w jedną całość i wypracować sobie pewien sposób pielęgnowania tych korzeni. Ślub w Polsce był więc możliwością zetknięcia się z przodkami, z historią mojej rodziny, z miejscem, które było dla niej ważne.

Co chciałbyś przekazać więc swoim dzieciom?

Chciałbym im wpoić bardzo wiele i to jest jeden z powodów dla których napisałem książkę (Notes for a Young Prince – przyp. red.). Są rzeczy, które pod koniec życia chcielibyśmy przekazać naszym dzieciom, przypomnieć to, co powtarzaliśmy im nieustannie. Ja robię to z pomocą książki teraz, by chłopcy mogli wciąż do tego wracać. Wszystko, co chcę im przekazać, może brzmi bardzo tandetnie, ale według mnie najważniejsze jest to, by być dobrym człowiekiem. Chcę im przypominać o miłości do innych ludzi, o byciu dla nich pomocnym, uczynnym. Mój ojczym, który wychowywał mnie przez większość mojego życia był niesamowitym mężczyzną. Kilka lat temu zmarła na raka, ale trzy tygodnie przed jego śmiercią bardzo dużo rozmawialiśmy o jego życiu i o rzeczach, których nie powiedziałby mi, gdyby nie wiedział, że umrze. Zapytałem go wtedy, jak się czuje patrząc w przeszłość. Powiedział, że to zabawne, ale wiele rzeczy, które kiedyś wydawały mu się bardzo ważne, okazały się jednak zupełnie nieistotne. Zapytałem go, co więc powinniśmy robić z życiem, o co w nim w ogóle chodzi? Na co odpowiedział, że przychodzimy na świat z niczym i jedyne, co może nam pomóc przetrwać, to miłość i inni ludzie. I o tym trzeba pamiętać i tego się trzymać. Żadnych pieniędzy czy pięknych domów nie zabierzemy ze sobą gdy będziemy odchodzić. Chciałbym żeby o tym zawsze pamiętali moi synowie.

Kontynuując temat Twoich dzieci – trudniej jest robić zdjęcia gwiazdom, modelkom czy synom?

Myślę, że w tym przypadku wszystko jest wyzwaniem (śmiech). Jestem szczęściarzem, że mam pracę, która jest moim hobby i robienie zdjęć komukolwiek jest dla mnie ogromną przyjemnością. Fotografowanie gwiazd jest fantastyczne, ale też bardzo wymagające, bo musisz uchwycić ich osobowość, pewien zamysł, wczuć się w tę osobę. Modelki są fantastyczne, bo przed aparatem mogą wcielić się w kogokolwiek zechcesz. Jeżeli jednak chodzi o dzieci, to przede wszystkim wyzwaniem jest zyskanie ich uwagi (śmiech).

Mówi się, że to dzieci uczą nas cierpliwości. Ty jesteś cierpliwą osobą?

To zdecydowanie największa lekcja jaką dali mi Sole Luka i Leone. Nie jestem cierpliwą osobą, ale oni mnie tego nauczyli. Przede wszystkim gdy strasznie rozrabiają, a ja się denerwuję, to nie mogę im tego pokazać. Muszę podejść do tego na spokojnie i najpierw wytłumaczyć im, że coś jest nie tak, a potem sobie, że oni nie wiedzą, że robią coś źle (śmiech).

ALEXI LUBOMIRSKI – WYWIAD Z FOTOGRAFEMfot. Alexi Lubomirski – Kate Winslet dla marcowego Harper’s Bazaar US

 

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że lekcje słownictwa dał ci wujek, mama lekcję o romantyzmie, lekcję rycerskości otrzymałeś od taty, lekcję duchowości od żony. Czego więc jeszcze nauczyłeś się od swoich synów?

Poza cierpliwością na pewno poświęcenia i tego, że możesz kochać kogoś innego bardziej niż siebie, niż cokolwiek innego. Do pewnego momentu wydaje ci się, że najważniejsze jest to, czy ty się spełniasz, skupiasz się na swoim rozwoju, na sobie. I nagle masz dzieci, twój świat wywraca się do góry nogami, bo okazuje się, że ktoś cię potrzebuje, że jest ktoś, kim musisz się zaopiekować, bo jest zdany tylko na ciebie. To ogromna odpowiedzialność.

Jeżeli mowa o nauce, Ty uczyłeś się zawodu pod okiem samego Mario Testino. Przez cztery lata byłeś jego asystentem.

Byłem wtedy studentem i w ramach zajęć, na których odwiedzali nas różni fotografowie, rozdano nam listę agencji fotograficznych, agencji modelek, adresy magazynów i wielu ludzi pracujących w tym biznesie. Fotograf, który przyjechał wtedy do nas gościnnie, powiedział, że większość z nas i tak nie będzie pracować w tej branży. Odebrałem to bardzo negatywnie, więc wyszedłem z zajęć, wziąłem listę i przez dwa tygodnie spałem na kanapie u znajomych w Londynie. Chciałem pokazać moje niewielkie portfolio wszystkim, którzy byli na niej wypisani. Pukałem do każdych drzwi i prosiłem żeby poświęcili mi chociaż 5 minut czasu, żeby zerknęli co robię, dali radę, czy coś mogę zmienić, zrobić coś inaczej. Na osiemnaście osób siedemnaście mi odmówiło. Byłem zupełnie zdołowany i wykończony. Musiałem wracać już do Brighton, gdzie studiowałem, i nie bardzo widziałem sens by jechać przez całe miasto do ostatniej osoby z listy, która pewnie jak inne powie mi, że nie ma czasu. Postanowiłem jednak spróbować i pojechałem na drugi koniec Londynu do agenta fotografów, który zgodził się obejrzeć moje portfolio. Przeglądając je śmiał się, że wszystkie moje zdjęcia wyglądają jak kadry z filmów, ale powiedział mi wtedy coś co zmieniło wszystko: „Myślę, że będziesz świetnym fotografem, ale musisz zacząć od asystowania. Mario Testino właśnie kogoś szuka”. To było niesamowite!

Mario Testino był dla Ciebie mentorem. Ty także nim jesteś dla wielu młodych fotografów, którzy uważają Cię za wzór do naśladowania.

Na co dzień działam wspólnie z asystentami i stażystami, są to łącznie trzy osoby. Zawsze staram się pracować z nimi bardzo blisko, przekazywać im swoją wiedzę i pokazywać tajniki zawodu. Kiedy pracowałem z Mario bardzo ciężko było mi robić testy ponieważ on pracował non stop, więc musiałem być nieustannie w gotowości. Nie mieliśmy czasu na nic. Więc powiedziałem sobie wtedy, że jeżeli zostanę fotografem i będę mieć asystentów, to zrobię wszystko, by mieli możliwość robienia testów między pracą u mnie. I że będziemy robić dużo rzeczy wspólnie, żebym mógł im podpowiadać i pomagać.

Jesteś wymagający?

Staram się pomóc im osiągnąć sukces, żeby mogli zdobyć jak największe doświadczenie. Zawsze zachęcam ich, że jeżeli macie wolny weekend, zróbcie w tym czasie sesję. Mamy studio, więc jeżeli jest wolne – wykorzystajcie to. Nie idźcie ten jeden raz na imprezę, wstańcie wcześniej i zróbcie coś do swojego portfolio.

Od lat pracujesz w branży mody. Czujesz zmianę tempa pracy? Teraz projektanci wypuszczają kilka kolekcji rocznie, produkuje się sesję za sesją, pracuje się nieustannie.

Tak, widzę to nie tylko w moim zawodzie, ale także wśród znajomych, którzy pracują na innych stanowiskach w tej branży. W przypadku fotografii wiele zmieniły aparaty cyfrowe, które wszystko usprawniły, są coraz lepsze, coraz szybsze. Teraz w ciągu trzech dni zdarza się, że trzeba zrobić 16 stron sesji do działu mody, sesję okładkową, którą trzeba oddać następnego dnia, a ewentualne poprawki zrobić do końca tygodnia. To szaleńcze tempo.

Teraz jest więc łatwiej czy trudniej zacząć pracę w tym zawodzie?

Wydaje mi się, że choć każde czasy rządzą się swoimi prawami, to ludzie patrząc w przeszłość myślą, że było dużo łatwiej. Ale tak naprawdę już na poziomie kontaktu było dużo trudniej, bo żeby stworzyć portfolio, skontaktować się z agencjami trzeba było się bardziej napracować. Teraz jest ogromna konkurencja, ale mamy social media, żyjemy w bardzo skomputeryzowanym świecie, dzięki czemu swoje zdjęcia możesz wysłać e-mailem i pracować nad kilkoma rzeczami jednocześnie. Dzisiejsze czasy dają zdecydowanie sporo możliwości.

ALEXI LUBOMIRSKI – WYWIAD Z FOTOGRAFEMfot. Alexi Lubomirski i Aline Weber dla Allure Magazine

Jeżeli już mowa o mediach społecznościowych, Ty na swoich profilach pokazujesz jedynie efekty swojej pracy lub jej kulisy. Co myślisz o umieszczaniu na profilach prywatnych zdjęć? To też przecież pewien rodzaj fotografii (śmiech).

Mam dwa konta na Instagramie – jedno, które dostępne jest publicznie i drugie, stworzone tylko dla rodziny i przyjaciół. Tam publikuję wszystkie te nudne, prywatne zdjęcia (śmiech). Jedyne, jakie wstawiam na publiczny profil dotyczą mojej pracy. Pokazywanie całego swojego życia na Instagramie jest dla mnie bardzo dziwne, ale trzeba przyznać, że social media bardzo wpłynęły na fotografię. Dziś tak naprawdę aparat masz zawsze przy sobie, bo telefony robią już bardzo dobre zdjęcia, dzięki czemu możesz uchwycić każdy ważny dla ciebie moment.

Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie związane z fotografią?

Mój pierwszy aparat, który podarował mi mój ojczym. Miałem wtedy 11 lat. Poza tym moja mama miała w domu wiele magazynów takich jak Vogue i pamiętam, że uwielbiałem je przeglądać. Były dla mnie jak filmy, bo w nich także chodziło o obraz, który mnie fascynował, a który był wytworem czyjejś wyobraźni. Wciąż uwielbiam historie, które kryją się za każdym zdjęciem czy klatką filmową.

Napisałeś książkę dla swoich synów, żonie piszesz wiersze. Dlaczego wybrałeś więc słowo jako środek wyrazu, a nie obraz, który jest Ci jednak najbliższy?

Jestem dość kreatywną osobą, dlatego jeżeli cokolwiek przychodzi mi do głowy, realizuję to w różnych formach. Czasem jest to obraz, czasem poezja, a innym razem zdjęcie. Fotografia jest mi nie tylko najbliższa, ale jest też najszybszym środkiem wyrazu. Potrafię na niej wyrazić to, jak bardzo kocham moją żonę, bo udaje się to uzyskać za pomocą światła czy historii. Zrobiłem dla niej już setki zdjęć w życiu, które dołączałem także do wierszy, by w pewien sposób je zobrazowały. Poezja jest dla mnie po prostu kolejną możliwością, dzięki której w zupełnie inny sposób mogę wyrazić moje uczucia do żony.

O radę odnośnie małżeństwa i dzieci zapytałeś Michaela Thompsona. Wracając do tematu początkujących fotografów – masz dla nich jakąś zawodową radę?

Jeżeli naprawdę kochasz fotografię i chcesz się tym zajmować, to zawsze musisz dawać z siebie wszystko. Pracuj najciężej jak się da, a na pewno się uda. Zawsze powtarzam to moim asystentom. Często jest tak, że setki osób chciałyby być na twoim miejscu, konkurencja jest ogromna, dlatego staraj się, pracuj i udowadniaj, że to ty zasługujesz na to najbardziej. Musisz dawać z siebie minimum 100%, a wtedy wszystko będzie ci sprzyjać.

Ty zawsze wiedziałeś co chcesz robić?

Dorastałem w Botswanie, z której przeprowadziliśmy się do Anglii. Nasz nowy dom położony był na odludziu, więc ciężko było mi znaleźć jakichś przyjaciół. Pamiętam, że kiedy miałem 14 lat powiedziałem sobie, że pewnego dnia wyrwę się stąd i zamieszkam w miejscu takim jak Nowy Jork. Później będę mieć piękną żonę i wspaniałe dzieci (śmiech). Przypomniałem sobie o tym w dniu mojego ślubu z Giadą i pomyślałem, że to niesamowite, że to wszystko dzieje się naprawdę. Nie sądziłem, że wszystko tak się potoczy, choć zawsze wiedziałem, że chcę związać się ze sztuką, bo lubiłem nieustannie coś tworzyć.

Teraz masz cudowną żonę, fantastyczne dzieci, pracę, którą kochasz i w której odnosisz sukcesy. Można chcieć więcej?

Raz jeszcze powtórzę – jestem niesamowitym szczęściarzem! Jestem za to bardzo wdzięczny losowi i powiem to, co mówiłem już wcześniej: odchodząc nie bierzesz nic ze sobą. Dlatego teraz staram się jak mogę pomagać innym ludziom, stąd część dochodu z książki wspiera fundację charytatywną. To jedna z sześciu, z którymi jestem związany. Pomoc jest nieustannie potrzebna, czy to ze względu na choroby czy kataklizmy naturalne. Ja jestem ogromnie wdzięczny za to, co mam, dlatego tak ważne jest dla mnie pomaganie innym i mam nadzieję, że będę mógł robić to jeszcze przez długi czas. Otrzymałem od życia bardzo dużo i chcę się za to odwdzięczyć.

Zakupy na Lamode

podobne artykuły

REKLAMA