Warto odwiedzić
Logotyp serwisu lamode.info

PAULINA KRUPIŃSKA – KOBIETA À LA MODE

O życiowych przypadkach, pracy z dziećmi, mediach, byciu najpiękniejszą Polką i o tym, co zawdzięcza rodzicom rozmawiamy z Pauliną Krupińską – modelką i Miss Polonia 2012.

PAULINA KRUPIŃSKA – KOBIETA À LA MODE 15012 122856

Spontaniczna, szczera i pełna energii – spokojnie porozmawiasz z nią na każdy temat. Najcieplej mówi jednak o rodzinie. Nam powiedziała, co jej zawdzięcza, ale także, jakie to uczucie być Miss w podwójnej kadencji. O dobrych ludziach i jeszcze lepszych przypadkach, które rządzą jej życiem, o pracy z dziećmi, akceptacji siebie, mediach i 11 latach w modelingu. Przeczytajcie nasz wywiad z Pauliną Krupińską – modelką, jurorką w konkursie Martini „Wygraj Porsche 911”.

 

 

Jak to jest być najpiękniejszą Polką?


Trudne pytanie (śmiech). Tak naprawdę normalnie, bo w moim życiu nic się nie zmieniło. Poza tym, że stałam się osobą trochę bardziej popularną.

 

 

Zaczepiają Cię na ulicy?


Nie. Na co dzień, na ulicy nie jestem rozpoznawalna, bo jestem zwyczajną dziewczyną. Nie noszę korony, tylko jeansy i trampki, żyję bardzo zwyczajnie.

 


Czyli nie nosisz się jak Miss?


Tylko od czasu do czasu noszę sukienkę, szarfę i szpilki (śmiech). Na co dzień jeżdżę głównie na rowerze, noszę sportowe ubrania, trampki, jeansy, bluzy. Kamufluję się trochę, bo lubię luz, stąd najlepiej czuję się w rzeczach wygodnych i bezpretensjonalnych. Głównie znają mnie ludzie z branży mody, bo jestem w modelingu ponad 11 lat. Zdarzają się jednak zabawne sytuacje, kiedy ktoś zaczepia mnie w sklepie, ale bardziej na zasadzie „ja panią skądś znam”. Pytają czy jestem aktorką, czy śpiewam, czy tańczę, a jak daję kartę kredytową wtedy mówią: „Pani jest tą Miss!”. To miłe na swój sposób.

 


Dlaczego zdecydowałaś się na wzięcie udziału w konkursie Miss Polonia 2012?t


To był przypadek, ale wydaje mi się, że całe życie w jakiś sposób wpłynęło na tę decyzję. Moja praca w modelingu na pewno przetarła szlaki.

 

 

Właśnie, znałaś wcześniej Marcelinę Zawadzką, również laureatkę konkursu na najpiękniejszą Polkę?


Tak, również Rozalię Mancewicz – od 11 lat. Poznałam ją na konkursie Elite Model Look w 2003 roku i tam się zaprzyjaźniłyśmy. Kiedy została Miss i przeniosła się do Warszawy, ta znajomość jeszcze bardziej się rozwinęła. Spędzałyśmy ze sobą sporo czasu, jak na przyjaciółki przystało. Bardzo miło wspominam ten czas.

 

 

Rozalia zachęcała Cię by walczyć o koronę?


Rozalia namawiała mnie na udział w konkursie – to prawda. Ja jednak ciągle wykręcałam się brakiem czasu, tłumacząc, że jestem zajęta, że mam wyjazdy i napięty grafikiem w modelingu. Sądziłam , że to nie dla mnie.

 

Później Miss została również  Marcelina, którą też znałam. I wtedy powiedziałam: „ No dobra, nie ma już wymówek”. Kiedyś te konkursy kojarzyły mi się z pewną sztucznością, uśmiechem na zawołanie i brakiem możliwości pokazania prawdziwej siebie. Przystępując do konkursu, postawiłam sobie za punkt honoru, żeby zmienić ten pogląd.

 


To, że jesteś modelką bardzo pomogło Ci w konkursie?


Tak, szczególnie obycie ze sceną, z kamerą, właściwe chodzenie i to, że się nie wstydzę siebie, swojego wyglądu. Czuje się naturalnie.

 

 

Podobno jesteś najstarszą Miss w konkursie – masz 26 lat. To zabawne, bo jesteś przecież młodą dziewczyną.


To zabawne bo jestem najstarszą i najdłużej panującą! Jak wygrałam,  to wszyscy mówili: „Boże, jaka stara! Nie mogli wybrać 20-latki?”. Pozostaje mi powiedzieć „może i dobrze, że nie wybrali”. Zdobywając w tym wieku koronę ma się na pewno większą świadomość siebie i swoich możliwości oraz potencjału takiej szansy. Ja doświadczyłam wielu sytuacji za sprawą mojej dotychczasowej pracy, podróży i specyfiki branży, w której się poruszam, nie zachłysnęłam się samym tytułem, potraktowałam „koronę”, jako szansę na rozwój i kolejny, fajny etap w moim życiu. Cieszę się, że coraz starsze dziewczyny startują w konkursach.

 

 

Podniesiono niedawno granicę wiekową do 27 lat.


Dokładnie trzy lata temu, bo obostrzenie wiekowe w przypadku konkursu Miss Universe jest do 27 lat. Właśnie w tym konkursie byłam najstarsza, były jeszcze dwie moje rówieśniczki.  Zatem można śmiało powiedzieć, że jestem i najstarszą Miss, i najdłużej panującą, spośród zdobywczyń tytułu w corocznych konkursach.

 

 

Po 2 latach oddajesz koronę ze smutkiem? Bo przecież można się przyzwyczaić…


Cieszę się z tego okresu, ale nadszedł już czas. To jednak nie pierwsza data, do której się przywiązuję w ramach przekazania korony.  Byłam już przygotowana by oddać ją wcześniej. Co prawda mój Tato mało w to wierzył, mówiąc że pewnie wybory się nie odbędą i tak właśnie się stało (śmiech). Także jestem przygotowana na oddanie jej 6 grudnia tego roku. Tytuł jednak pozostaje do końca życia.

 

 

Nie boisz się, że zawsze będzie „Paulina Krupińska Miss Polonia 2012”? Mimo, że masz za sobą lata pracy w modelingu?


Nie. Coraz mocniej kojarzone jest moje nazwisko i ostatnie badania stacji TVN Style gdzie prowadzę program „Klinika Urody”, wskazują, że ludzie odbierają go nie jako „ten program, który prowadzi Miss”, ale „program, który prowadzi Paulina Krupińska”. Czyli w pewien sposób udało mi się przemycić moje imię i nazwisko oraz również to, co robiłam przed wygraną. Czyli do dziś, już całe 11 lat w modelingu.

 

 

Jak to się stało, że zostałaś modelką? Z wykształcenia jesteś pedagogiem.


Tak, a dokładniej animatorem społeczno-kulturowym.

 

 

I docelowo miałaś pracować z dziećmi.


I wciąż z nimi pracuję i bardzo chcę się w tym rozwijać. To, że jestem modelką to zwyczajny zbieg okoliczności. Zaczęło się na zakupach w Jankach. To było jedno z pierwszych centrów handlowych. Tam właśnie podszedł do mnie organizator konkursu Elite Model Look, a że byłam jednym wielkim, wychudzonym patykiem nadawałam się w jakimś sensie na modelkę…

 

Myślę jednak, że mam farta  – jeżeli ktoś urodził się w czepku – to właśnie ja jestem tą osobą. Wydaje mi się, że wszystko to, co mi się przytrafiło, było kwestią przypadków, które wykorzystałam.

 

 

Powracając do modelingu, zawsze byłaś szczupła?


Kiedyś bardziej (śmiech). Zaczynając miałam 16 lat. Wystartowałam w konkursie Elite i tam poznałam Rozalię. Pomogła mi wziąć udział w wyborach Miss Polski Nastolatek, gdzie reprezentowałam Podlasie. Zajęłam 3 miejsce, a ona odpadła, by rok później wygrać . To niesamowita historia (śmiech). Choreografię robił wtedy Jarek Szado, który później zaczął angażować mnie do  różnych pokazów. Miałam to szczęście, że trafiłam na odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie. Następnie znalazłam się w agencji Model Plus. Przez pierwsze 1,5 roku nie miałam żadnej, ale później, choć pracowałam bardzo dużo, to wydawało mi się, że cały czas coś mnie omija. A, że jestem pracoholikiem i w dodatku czasem zbyt ambitnym – podjęłam decyzję by związać się z agencją i móc dalej się rozwijać.

 

 

Jeździsz wyczynowo na rowerze – to Twój sposób na relaks, „oczyszczenie myśli”?


Nie mam specjalnie potrzeby „oczyszczać myśli”, stres mnie nie obezwładnia. Jedyna stresująca sytuacja to ta, gdy moim rodzicom jest przykro, bo na przykład ktoś pisze głupoty na mój temat. Ale szybko to opanowuję. Świetnie rozumiem się z rodzicami i wiem jak do nich dotrzeć i być zrozumianą. Moi rodzice przejmują się opiniami na mój temat, zwłaszcza tato, który się tym wszystkim najbardziej martwi, ale radzimy sobie.

 

 

Jesteś córeczką tatusia?


Bez wątpienia! Mój brat jest synkiem mamusi, więc tak to się u nas właściwie ułożyło.

 

 

Jest Twoim największym fanem i kibicem?


Tak i zbiera wszystkie informacje o mnie, dlatego nie muszę kupować żadnych gazet, bo tata już wszystko wie i kolekcjonuje (śmiech). I nagrywa materiały ze mną na kasety VHS (śmiech).

 

 

Czyli masz własną domową biblioteczkę?


Mam (śmiech). Dlatego podsumowując – jazda wyczynowa na rowerze nie jest odreagowaniem, ale moją prawdziwą pasją.

 

 

Bo lubisz adrenalinę.


Mam tak od dziecka. Zawsze ciągnęło mnie do takich ekstremalnych rzeczy, bardziej ciekawych niż niebezpiecznych. Znajomym powtarzam, że mam po prostu męski mózg.

 

 

I znasz się na piłce nożnej.


I to całkiem dobrze, bo zostałam wychowana przez mojego ojca i starszego brata. Musiałam oglądać wszystkie sportowe wydarzenia, bo był tylko jeden telewizor, więc nie miałam wyboru. I siłą rzeczy byłam dobrze zorientowana w sporcie, wiedziałam tyle samo, co moi koledzy.

 

 

Myślenie też masz typowo męskie? Jest problem – jest rozwiązanie? Nie ma kobiecego rozpamiętywania?


Nie zdarza mi się to i nawet w restauracji szybko wybieram danie, nie zastanawiam się długo. Jestem zawsze zdecydowana i wiem czego potrzebuje, czego pragnę. Nie rozmyślam i nie tracę czasu.

 

 

Skupiona na działaniu.


Tak, to lubię. Jestem działaczem, organizatorem. Byłam nawet przewodniczącą klasy (śmiech). Zawsze irytowało mnie w pracach grupowych, że najpierw były rozmowy, opowieści,  a dopiero później działanie. Dlatego często wolałam wszystko robić sama. Jestem konkretna, zdecydowana i strasznie szkoda mi czasu na głupoty. Jestem podobna do mojego ojca, w tym względzie. Podobnie jak on – mam dużo energii, niektórzy mówią, że za dużo.

 


Jest dla Ciebie wzorem?


Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego taty. Zawsze miał dla mnie czas. Podejrzewam, że pewnie trzyma jeszcze gdzieś moje dzienniczki z pierwszej klasy podstawówki i kolorowanki, które mu rysowałam. To jest miłość bezwarunkowa. Ja dostałam jej ogromny pakiet, a co za tym idzie  –pewność siebie. Takie wartości wynosi się z domu, a mi dzięki temu jest łatwiej w życiu.

 

 

Pierwsza osoba, której nie chciałabyś zawieść to tato?


Nie myślę w ten sposób, bo rodzice nie mają też wobec mnie ogromnych oczekiwań. Wydaje mi się nawet, że im jestem starsza, tym częściej mówią mi „kocham cię”. Mamy wielką sztamę. Może dlatego, że mają świadomość, że już nie wrócę do rodzinnego gniazdka na stałe, choć mieszkam od nich 10km i w każdą niedzielę, jeżeli mogę, jestem na kilku daniowym obiedzie (śmiech).

 

wywiad paulina krupińska

fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO

 

 

Wracając do tematu modelingu. Dużo się zmieniło? Możesz to ocenić z perspektywy 11 lat?


Bardzo dużo. W kwestii sylwetki, widzę jak teraz promuje się bardzo chude dziewczyny, co dotarło już do Polski. Ogólnie zainteresowanie modą, modelilngiem wciąż rośnie, ale przykro mi, gdy obserwuję że na pokazy nie chodzi się by obejrzeć kolekcję, tylko żeby się pokazać na ściance. Pamiętam jeden, na którym czekano półtorej godziny na pewną polską gwiazdę sceny muzycznej. Uważam, że to nie jest właściwe, bo nie szanuje się w ten sposób ani pracy projektanta, ani modelek, ani czasu osób, które przyszły niespóźnione. Jeżeli chodzi o stricte świat modelingu – polska branża idzie bardzo do przodu. Robimy coraz lepsze sesje, nasi fotografowie są znani na świecie, modelki zdobywają najlepsze kampanie i otwierają pokazy topowych projektantów.

 

 

Interesujesz się w ogóle modą?


Interesuję się, bo jestem w tej branży, ale nie śledzę nerwowo trendów, nie sprawdzam co jest najmodniejsze w danym sezonie, nie jestem fashion victim. Noszę to, w czym jest mi wygodnie, w czym dobrze się czuję.

 

 

Wiesz, w czym wyglądasz dobrze, w czym czujesz się najlepiej. Samoakceptacja w tym zawodzie jest najważniejsza?


Bardzo, bo łatwo można wpaść w kompleksy, anoreksję czy bulimię, co jest na porządku dziennym w modelingu. W Polsce mówi się o tym rzadziej, ale podejrzewam, że teraz ten temat będzie poruszany coraz częściej ze względu na pojawiające się coraz chudsze modelki.  Jeżeli nie masz pewności siebie, nie znasz swojej wartości, mocnych stron i jeżeli nie masz pasji i zainteresowań poza modelingiem – to możesz bardzo się zawieść, trudno żyć w bańce mydlanej. Ważne jest, by być pewnym siebie i znać swoją wartość.

 

 

Ty wydajesz się lubić siebie.


Dzięki tacie, mamie, rodzinie (śmiech). Zawsze czułam się akceptowana i kochana , to podstawa w dorastaniu i pozytywnym nastawieniu do świata w okresie dorosłego życia. Na studiach dowiedziałam się, że bulimia i anoreksja są chorobami, które w pewien sposób wynosi się z domu, gdy na przykład rodzice nie poświęcają dziecku uwagi, nie dają wystarczającego wparcia. A w przypadku dziewczynki, to zawsze ważne, aby była akceptowana ze strony ojca. Ja miałam to szczęście.

 

 

W wywiadzie dla magazynu Viva, powiedziałaś, że „u nas nie można mówić, że jest się fajnym, szczęśliwym i ładnym”.


Nie można, bo Cię nie lubią, albo nawet nienawidzą.

 

 

To jak więc cieszyć się z sukcesów? Jak zaakceptować siebie?


Dopiero jak schudniesz 50kg napiszą, że dałaś radę, a jak przytyjesz to nazwą nieestetyczną, choć czasami jest to po prostu fatalne zdjęcie. Trzeba mieć świadomość pewnych sytuacji. Jeśli pracujesz w takiej branży jak moda czy show biznes, musisz o siebie dbać, starać się, dobrze wyglądać, fajnie pozować by mieć dobre zdjęcia. To rodzaj inwestycji w siebie.  Nie zakłamujmy rzeczywistości bądźmy świadomi, każdy zawód rządzi się swoimi prawami, od nas zależy jak mądrze to wykorzystamy, jak cierpliwie będziemy czekać na efekty.

 


Podobno dzieci uczą cierpliwości. To właśnie dała Ci praca z nimi?


Tak! To najlepsze, co może przytrafić się w życiu – otaczać się dziećmi. Nie tylko uczą cierpliwości, ale masz przede wszystkim wrażanie, że wszystko, co robią jest szczere i prawdziwe, pozbawione fałszu. To daje prawdziwą radość, ładuje akumulatory.

 

 

Dlaczego wybrałaś akurat studia przygotowujące do pracy z dziećmi?


Przypadek. Kiedy byłam we Francji, zadzwonił do mnie mój brat z pytaniem czy złożyłam już papiery na studia. Wydawało mi się że mam jeszcze dużo czasu, ale termin składania podań właśnie się kończył i mój brat mnie trochę wyręczył, składając za mnie dokumenty, bo akurat jechał na uczelnię z kolegą.

 

 

Na szczęście odnalazłaś się na tych studiach (śmiech).


Idealnie! Nikt w życiu nie wymyślił mi niczego lepszego. Dzięki temu nadal pielęgnuję w sobie dziecko i mam nadzieję że tak będzie zawsze. 

 

 

To w takim razie: sesje, wybiegi, rola prezenterki. Gdzie czujesz się bardziej spełniona?


Jeszcze nie odpowiem, bo za krótko pracuję w telewizji, a za długo w modelingu. Męczą mnie trochę pokazy  – bo jestem jedną z najstarszych babć, ale nadal uwielbiam sesje zdjęciowe. Wydaje mi się, że jest jeszcze wiele fajniejszych rzeczy, niż modeling i telewizja, którymi można się zająć.

 

 

Na przykład?


Praca z dziećmi.

 

 

Myślisz, że się temu kiedyś poświęcisz?


Na emeryturze, która może być już wkrótce, bo jak wspomniałam jestem już babcią – modelką (śmiech).

 

 

Zatem po oddaniu korony planujesz zostać w show biznesie, czy poświęcić się całkowicie modelingowi?


Nie mam planów. Nigdy nie myślę o tym, co wydarzy się jutro. Jestem bardzo spontaniczna. Gdyby ktoś powiedział mi, że na Dominikanie czeka na mnie najlepsze życie – pojechałabym. Gdybym miała być np. instruktorką kitesurfingu lub jazdy na rowerze w Alpach, też rzuciłabym wszystko. Przywiązuję się do ludzi, nie do miejsc. Nie ma sytuacji dobrej na zawsze!

 

 

A u Wojewódzkiego powiedziałaś, że jesteś banalną dziewczyną.


Jestem prostą, normalną dziewczyną z ogromną energią. Do tańca i do różańca ponoć. Kiedyś panował taki stereotyp, że Miss jest tylko ładna, słodziutka, uśmiecha się i nie ma nic do powiedzenia. A ja na szczęście z natury dużo mówię (śmiech).

 

 

Spotykasz się nadal ze stereotypami?


Dlatego, że jestem banalną dziewczyną, której nikt nie rozpoznaje na przykład na wakacjach, słyszę czasem, że nie wyglądam jak Miss, tylko całkiem normalnie. I to jest najfajniejsze, to jest największy komplement. O to mi chodziło. Postawiłam sobie za punkt honoru, że jak zostanę Miss, to nie mogę pozwolić na to, że ktoś powie, że się zmieniłam. Szczególnie ważni są  znajomi, przyjaciele. I ich relacje ze mną. Dbam o to bo zdaję sobie sprawę, że to jest o wiele ważniejsze, niż wszystkie inne sprawy rzekomo ważne. Korona koroną, ale najważniejsza jest świadomość, że ten normalny świat jest o wiele fajniejszy i możemy wpływać na jego kształt ciągle i bez przerwy.

 

 

podobne artykuły