Logotyp serwisu lamode.info

24H PRZED POKAZEM KOLEKCJI PAPROCKI&BRZOZOWSKI JESIEŃ ZIMA 2015/2016 I KOLEKCJI PLANTS

Jak wyglądała ostatnia doba przed prezentacją najnowszych kolekcji duetu Paprocki[&]Brzozowski? Podejrzeliśmy i zapytaliśmy o to samych projektantów. Sprawdźcie! 

24H PRZED POKAZEM KOLEKCJI PAPROCKI&BRZOZOWSKI JESIEŃ ZIMA 2015/2016 I KOLEKCJI PLANTS 19176 121483

Przed tak ważnym wydarzeniem jak pokaz, „24h przed” dla projektantów wyglądają trochę tak, jakby zebrać w jeden dzień te sześć miesięcy ciężkiej pracy, wszystkie towarzyszące temu etapy oraz emocje, i przeżyć to wszystko raz jeszcze. Na dodatek, w przyspieszonym tempie. Można by więc pomyśleć, że dla Mariusza Brzozowskiego i Marcina Paprockiego, którzy wspólną markę tworzą już od 15 lat, to przysłowiowa bułka z masłem. Oni jednak, niezmiennie, każdy kolejny pokaz przeżywają tak samo, a pojawiające się w związku z tym odczucia wcale się nie zmieniają, a wręcz wracają ze zdwojoną siłą. Jak wygląda ostatnia doba przed prezentacją kolekcji jednej z najpopularniejszych marek w polskiej branży mody? Podejrzeliśmy i zapytaliśmy o to samych twórców.

 

NIEDZIELA


Dzień przed pokazem wypadł w niedzielę, ale u Marcina Paprockigo i Mariusza Brzozowskiego pracowity był tak naprawdę cały weekend. „W sobotę zajmowaliśmy się jeszcze ostatnimi obróbkami, a wczoraj pakowaliśmy kolekcję” – mówi Mariusz. Projektanci wszystkim zajmowali się sami i nie chcieli już angażować swoich współpracowników, szanując ich wolny od pracy dzień. „To był dla nas czysty relaks, móc spakować kolekcję. Dzięki temu mogliśmy najzwyczajniej mieć to po prostu pod kontrolą” – dodaje 1/2 duetu Paprocki[&]Brzozowski. „W „międzyczasie” spływała jeszcze muzyka” – wtrąca Marcin, po czym wyjaśnia, że o ścieżkę dźwiękową do pokazu po raz kolejny zadbał duet Bueno Bros, który na co dzień tworzy w Londynie. Oprócz oprawy muzycznej, weekend minął projektantom także na akceptowaniu wizualizacji. Choć praktycznie każdy jej fragment był przez nich szczegółowo omawiany, w efekcie okazało się, że „niektórych kleksów w ogóle nie widać, a my rozwodziliśmy się nad nimi przez kilka tygodni” – mówi Paprocki.  Fakt ten jednak nie wytrącił designerów z równowagi. Jak sami mówią, są to sytuacje, których czasami nie da się uniknąć, a i tak najważniejsza jest przecież kolekcja, czyli to, co ludzie zobaczą na wybiegu. „Fajnie, że wizualizacja może być dopełnieniem, ale nie będzie odbierała uwagi właśnie od ubrania, no bo o to chyba przede wszystkim chodzi” – podkreśla Mariusz.

 

PONIEDZIAŁEK


Dzień pokazu u Paprockiego i Brzozowskiego zaczął się dość wcześnie. Pobudka o 5:00, zbiórka na miejscu wydarzenia – 8:00. W Praskiej Drukarni, gdzie wieczorem obejrzymy prezentację dwóch najnowszych kolekcji marki, z projektantami spotykamy się już koło południa. Są w dobrych humorach. Mimo, iż na ich twarzach widać zmęczenie, oni starają się nie pokazywać tego ekipie i aktywnie uczestniczą w próbie, którą prowadzi oczywiście reżyser, Kasia Sokołowska. „Świetnie nam się razem pracuje” – komentują zgodnie projektanci. „Mija dekada, od kiedy zrobiliśmy z Kasią pierwszy pokaz – ten w 2005 roku, w cyrku” – wspomina Mariusz Brzozowski. „To, co najbardziej w niej cenimy, to fakt, że zawsze zależy jej na tym, żeby jej wizja artystyczna była zgodna z naszymi wymaganiami. Nigdy nie stara się przewalczyć na siłę swojego zdania, a wszystko dzieje się po konsultacjach i w kooperacji z nami” – dodaje.

 

24H PRZED POKAZEM KOLEKCJI PAPROCKI[&]BRZOZOWSKI JESIEŃ ZIMA 2015/2016 I KOLEKCJI PLANTS

fot. Magdalena Wieczorek/LAMODE.INFO

 

12:00


W jeszcze pustym, jednym z pierwszych rzędów udaje nam się dostrzec też Agnieszkę Ścibior. Wiemy więc, kto będzie stylizował dwa wieczorne pokazy. Duet niezwykle ceni sobie pracę z tak zaufanymi osobami, a jednocześnie ekspertami w swojej dziedzinie. W przypadku stylizacji jest to szczególnie ważne, bo jak mówi Marcin Paprocki, po pół roku pracy nad kolekcją trudno jest patrzeć na wszystkie projekty obiektywnie, bo w pewnym momencie traci się ten dystans i do niektórych elementów przywiązuje się mniej, lub bardziej. „W tym przypadku, tym bardziej było to trudne, bo tworzyliśmy równocześnie dwie kolekcje, tak, że musieliśmy się czasami wyłączać z jednej, by wejść w drugą. Cały czas staraliśmy się czuwać nad tym, aby nie stworzyć jednej całości. Kolekcje od początku miały być różne, ale pewnie i tak mają jakiś wspólny mianownik, bo są przecież „naszymi dziećmi” – komentuje Mariusz.

 

24H PRZED POKAZEM KOLEKCJI PAPROCKI[&]BRZOZOWSKI JESIEŃ ZIMA 2015/2016 I KOLEKCJI PLANTS

fot. Magdalena Wieczorek/LAMODE.INFO

 

14:00


Wybieg, a w zasadzie podłoga w Praskiej Drukarni, z uwagi na kilkunastocentymetrowe szpilki, w których modelki już za parę godzin będą musiały perfekcyjnie zaprezentować projekty z kolekcji PLANTS i na sezon jesień zima 2015/2016,  przyczynia się do tego, że próbnych przejść jest przynajmniej kilka. Kasia Sokołowska jest w swoim żywiole – biega z jednego końca na drugi, pospiesza modela, któremu przydałoby się przynajmniej tyle samo energii, ile ma w sobie pani reżyser. Nad wszystkim czuwają też projektanci, choć to Marcin jest zdecydowanie bardziej aktywny. „Uwielbia, jak jest po jego myśli i lubi zwracać uwagę na szczegóły” – utwierdza nas w przekonaniu Mariusz. „To oczywiście z jednej strony jest bardzo dobre, bo ma kontrolę nad tym wszystkim, nad czym powinien ją mieć, chociaż czasami, muszę przyznać, trochę mnie to drażni” – dodaje z uśmiechem na twarzy. „Pracuję nad tym!”–  wtrąca z przekorą Marcin, ale widać, że duet rozumie się bez słów i po tylu latach, mimo jakichkolwiek wad jednej i drugiej strony, obaj nie wyobrażają sobie, że mogliby pracować osobno.

 

24H PRZED POKAZEM KOLEKCJI PAPROCKI[&]BRZOZOWSKI JESIEŃ ZIMA 2015/2016 I KOLEKCJI PLANTS

fot. Magdalena Wieczorek/LAMODE.INFO

 

18:00


Do finału zostało już niewiele. Wszystko rozpocznie się zapewne koło 22:00, ale celebracja będąca zwieńczeniem półrocznej ciężkiej pracy, trwać będzie jeszcze dobrych kilka godzin. Te „obowiązki, uśmiechy” dla Mariusza, to zdaniem Marcina naturalne uhonorowanie tego, nad czym pracowało się parę miesięcy. Po tym, jak wrócą do mieszkań, zapewne koło 2:00, budząc się rano będą troszeczkę kłębkiem skrajnych odczuć. Dlaczego? „Kiedy spada ta adrenalina towarzysząca procesowi przygotowania samego pokazu, dopiero wtedy wychodzi tak naprawdę zmęczenie. Dzień po pokazie odczuwam, jak ja to nazywam, „depresję poporodową” . Jest mi wtedy niesamowicie smutno, bo najpierw było wszystkiego bardzo dużo, a nagle jest cisza, spokój… Nie odbieram wtedy telefonów, zamykam się w czterech ścianach i w głowię robię sobie porządek po całym tym „zamieszaniu” – mówi Paprocki.

 

Czy przez to zmęczenie połączone z ekscytacją, które pojawia się przy każdym kolejnym pokazie kolekcji – a bywa, że przygotowywanych nawet dwa, lub trzy razy w roku – można popaść w rutynę? Może i tak, ale Paprockiemu i Brzozowskiemu na pewno to nie grozi. „Im dłużej jesteśmy w tej branży, to tym bardziej to wszystko przeżywamy i na pewno jeszcze mocniej się stresujemy” . W przypadku tego duetu działa to jednak jak motor napędowy, na który składa się bogate doświadczenie, a także świadomość, że odbiorcy wymagają od nich coraz więcej. Zresztą, jak i oni sami od siebie. W poniedziałkowy wieczór zechcą to ponownie udowodnić, a patrząc na ilość miejsc przygotowanych dla gości, bez wątpienia będą mieli ku temu świetną okazję. 

podobne artykuły